Napatoczył się przy okazji i wcale nie miałem ochoty poznawać zapachu, który przeszedł bez echa przez polski światek. W dodatku czego wielkiego można oczekiwać po perfumach, które powstały w 1989 roku? Sądziłem, że będzie to jaśminowe retro zawieszony gdzieś między kwiaciarnią a suszkami roślin i na pewno mnie nie zainteresuje. Okazało się, że niespodzianki lubią wyskakiwać na mojej drodze i Palais Jamais jest jedną z nich, choć deklarowane yerbamate w składzie może przybliżyć każdemu czym jest ta kompozycja. Tę dość egzotyczną nutę odnaleźć możemy w Jade, Yerbamate Villoresiego i właśnie do nich podobna jest to mikstura. No i jak by nie patrzył jest tu jaśmin. Nielubiane kwiecie nie rozwala się z siłą lwa a nawiązuje do lekkiej strony ingrediencji. Delikatnie ciepły, ciut wietrzny i na pewno nie przytłaczający a wznoszący jest to kwiat. Za słuszne uznać należy wobec tego skojarzenia z herbatą jaśminową, która chyba najdokładniej oddaje to co znalazłem w Palais Jamais. Ten początek jest całkowicie normalny i na tym etapie emocji nie budzi ten zapach, ale jak się okazało czas odkrywa inną jego facjatę.
Baba Jaga tym razem rezygnuje z gotowania dzieci i przechodzi na wegetarianizm. Kłęby kociej sierści zmieszane z nienazwanymi ziołami pyrkają na ogniu z leśnych drew. Ropiejący palec bez paznokcia miesza wielką chochlą a nos zaciąga się przeraźliwym odorem rozkładanych białek. Z zewnątrz dochodzi tylko głucha cisza i ciepło późnego słońca, które tylko potęguje makabryczny obraz upadłej wiedźmy. Baba Jaga zaraz zasiądzie do stołu i chłeptać będzie zupę z kociej sierści. Rozważyć wypada nazwę, która tłumaczona może być jako „nigdy w pałacu” i w kontekście leśnej siedzibie na kurzej stopie brzmi bardzo logicznie, czyż nie?
Wiecie jak pachną stare meble w wilgotnym pomieszczeniu? Powiedzmy takie z komórki albo piwnicy. Zmieszana woń lakieru, rozkładającego się drewna i kurzu to właśnie to co funduje nam w głębi Etro. Jestem zachwycony ujęciem, w którym z jednej strony udało się zatrzymać moc słońca a z drugiej mrok i brud leśnego przyczółka. Ukręcone w mistrzowski sposób zioła, lekki jaśminowy wstęp i ciemnozielone zakończenie po prostu nie mogą służyć za etykietę dziwadła, bo Palais Jamais jest zapachem wprost stworzonym na obecną porę roku. Sam od trzech dni chodzę tylko w nim i wyjść z zachwytu nie mogę rozważając kupno całego flakonu. Zupa z kociej sierści mi smakuje jak najbardziej.
Nuty: yerbamate, kardamon, czarna herbata, jaśmin, szałwia, bergamota, kawa (wg. Etro)
Rok powstania: 1989
Twórca: b.d.
Ryc. nr 2 autorstwa Victora Mikhailovicha Vastenzova