Perfumy marki Estee Lauder znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
„To koncepcja dalszego poszukiwania bardziej tajemniczych oraz mrocznych obszarów zapachu i ciemniejszych odcieni zmysłowości była inspiracją dla stworzenia Sensuous Noir.” – mówi Karyn Khoury, Wiceprezes Światowego Oddziału Rozwoju Zapachów w Estee Lauder Companies.” Po świetnej pierworodnej wersji nie spodziewałem się wysokiego poziomu Sensuous Noir, szczególnie biorąc pod uwagę słowa powyższej kobiety. Ba! Nie sądziłem, że będzie to jakakolwiek próba nawiązania do poprzeczki klasyka a tu proszę bardzo, perełka się trafiła. Według producenta są to perfumy bardziej wieczorowe, uwodzicielski i tajemnicze. Według mnie ich „bardziejszość” realizuje się na innej płaszczyźnie. Słuszniej powiedzieć- na dwóch płaszczyznach.
Po pierwsze róża, ale w odsłonie jakiej nie spotkałem bodaj nigdy wcześniej. Ani nie jest to akord czysto kwiatowy, ani tym bardziej wzięty z kwiaciarni czy wody wazonowej. Próżno też doszukać się tutaj słodkiej, topornej wersji czerwonej marmolady czy dżemu. W Sensuous Noir róża pokazuje się jako drewniejąca łodyga, w której pulsuje bogaty olejek. Mimo że w spisie nut nie ma drzewa sandałowego to jednak połączenie deklarowanego miodu, ambry i wanilii równie skutecznie tworzy miękkie, lekko syropowate środowisko, w którym róża stacza się w obłok mroczny, trochę dymny, bordowy niemal. To pierwsza twarz „bardziejszości”. Drugą jest paczula. Wychodzi zza pazuchy na początku. Najpierw nieśmiało rozgląda się po kątach jakby niepewna po co tu jest, ale z czasem się oswaja. Smyra wszystkich panów i wszystkie panie, nie jest wcale smutna i posępna, ale radosna. Rubaszna paczula- nie sądziłem, że kiedyś tak powiem o tym
składniku, ale Sensuous Noir uchyliło drzwi. W sumie może to złudzenie węchowe, bo w składzie wyczytałem coś co nazywa się „creme noir”- pisiorek wie co to jest, ale brat google mówi coś o kawowym kremie z gorzką czekoladą. To by tłumaczyło dlaczego ten akord przywołuje na myśl rozgrzane ciało, ciemnoskórej piękności. I absolutnie nie jest to wada, bo takie skojarzenia wywołało u mnie też Black Cashmere. Jeśli uznamy rolę tego „creme noir” w tworzeniu zapachowej aury to wtedy paczula będzie się wydawać jeszcze bardziej nieśmiała. Mój nos niestety nie jest na tyle doskonały, żeby sobie z tym poradzić, ale tak czy kwak- efekt jest piorunem kulistym.
Jeśli chodzi o ścisły koniec to nie będę oryginalny i powtórzę to co mówią wszyscy- to już niemal klasyczne Sensuous, ale ze śladem różanej nimfy. Rozleniwiające ciepło, garść wanilii i złocista ambra kończą bajkę, choć wciąż widzę tu sandałowe, lekko kremowe elementy.
Nuty: róża, jaśmin, pieprz, nuta drzewna, creme noir, paczula, lilia, benzoin, wanilia, miód, ambra
Rok powstania: 2010
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: występuje w pojemnościach 30 mL (210 zł) i 50 mL (280 zł) jako woda perfumowana; ceny z perfumerii Douglas
Fot. nr 2 z lh5.ggpht.com