Jest rok 2006. Wielkie zegar odlicza czas do premiery nowego i jedynego wówczas zapachu Fendi- Palazzo. W 2007 roku kompozycja wchodzi na rynek i… okazuje się, że wielkiej furory nie robi. Na nic zdają się próby promocji i Palazzo zostaje wycofany z produkcji. Włoska marka zostaje po raz drugi w historii pozbawiona perfum.
Koncern LVMH, właściciel licencji na zapachy Fendi, postanowił jednak jeszcze raz spróbować. Tym razem bardziej rozważnie i bardziej spójnie z wizerunkiem tego domu mody. W ten sposób doczekaliśmy się premiery Fan di Fendi– perfum dla namiętnym i gorących kobiet (przynajmniej według reklamy). Twarzami zapachu zostały trzy panie: Anja Rubik, Karmen Pedaru i Abbey Lee Kershaw. Flakon został zaprojektowany przez Fabiena Barona i nawiązuje do znaku firmowego Fendi.
Jak to mówią górale są trzy rodzaje prawdy: cała prawda, prawda i gówno prawda. Ja skupię się na tej pierwszej, bo trzecią wciskają nam twórcy a drugą konsultantki w perfumeriach. Fan di Fendi w porównaniu do Palazzo jest po prostu marny. Wali po nosie tanimi owockami z plastiku już od pierwszych chwil. A mogło być tak pięknie, bo i są tam czarne porzeczki, i gruszka, i róża mogąca to wszystko ciekawie zamknąć. Jest plastik niefantastik. Później cała kompozycja zostaje rozpłaszczona do bólu, dosłodzona aspartamem, zapsikana tureckim jaśminem i przyklepana. Następuje rozlanie do flakonów i wyłożenie na półki perfumerii. Najbardziej przeraża mnie fakt, że to pachnidło może odnieść sukces, bo jest tak bezpłciowe, że ludzie będą je kupować przez wzgląd na flakon i seksowną Rubik. I jeszcze producent mówi, że to zapach „kwiatowo-skórzany”. Kwiaty z tworzyw sztucznych są tam, owszem, ale ta skóra to chyba z księżyca wzięta jest (żeby nie powiedzieć z d***)
Teraz znowu psiknąłem sobie Palazzo na wolny nadgarstek i niestety muszę to powiedzieć raz jeszcze. Fan di Fendi to zapach o wiele klas gorszy od kompozycji Fendi z 2007 roku. A pomyśleć, że kiedyś pod swoim sztandarem miała włoska marka takie perełki jak Theorema czy Fantasia. Nawet smarknąć nie warto… Dwie pierwsze osoby, które chcą dostać firmową próbkę proszone są o zostawienie komentarza i wysłanie mi maila z adresem, na który ją wyślę.
Nuty: czarna porzeczka, mandarynka, gruszka, jaśmin, róża, skóra, paczula, czerwony pieprz
Rok powstania: 2010
Twórca: Francois Demachy
Cena, dostępność, linia: produkt jeszcze niedostępny w Polsce; występuje jako woda perfumowana o pojemności 30, 50 i 75 mL
Fot. nr 2 z polyvore.com