Głośna premiera Diptyque. Uznawana za jedno z najgłośniejszych wydarzeń tego roku. Wszak francuska marka należy już do Panteonu sław. Sam 34 Boulevard Saint Germain to oczywiście adres ich paryskiego butiku, który dał imię perfumom stworzonym z okazji 50-lecia brandu. Przy okazji warto zauważyć, że specjalnie dla tej kompozycji…
Podobno wnętrze butiku przy 34 Boulevard Saint Germain ma charakterystyczny zapach. Na tyle wyróżniający się, że Roman Kaiser postanowił uczynić zeń temat przewodni swojej perfumeryjnej pracy. I czego by nie było w tej placówce, to tezy o wyjątkowości zapachowej aury tam nie mogą być prawdziwe. Podejrzewam, że każdy butik Diptyque pachnie tak samo. Powiem więcej, pewnie wiele jest na świecie innych sklepów z dokładnie taką samą poświatą olfaktoryczną.
Skupiając się jednak na samym zapachu muszę powiedzieć, że wyszedł im poprawnie. Jest to mistrzostwo równowagi. Apoteoza harmonii. Absolut kunsztu. I to nie jest żart. Wąchając 34 Boulevard Saint Germain mamy wrażenie jak gdyby była to misterna pajęczyna. Każdy element zna swoje miejsce. Żaden się nie wybija. Nic nagle nie podnosi głosu. Trudno nawet powiedzieć, jaki tak naprawdę jest to zapach.
Dla mnie to sok porzeczkowy doprawiony słodkimi przyprawami. Ale nie sok z kartonu, a taki z syropu, jaki robiły nasze mamy i babcie, a obecnie produkuje Herbapol. Kompozycja jest szalenie perfumeryjna. Ładna, eksplorująca nowe obszary zapachowej mapy, bo po dłuższym zastanowieniu muszę powiedzieć, że podobnych rzeczy nie wąchałem. Jest wykonana w bezpiecznym, dość niemrawym stylu, choć bez dwóch zdań piękno bije po oczach. Zapach migocze jak wspomniana już pajęczyna w świetle księżyca. Potrafi rzucić zielonym listowiem, zadymić suchymi gałązkami, nadepnąć słodyczą. Trudno jednak uznać, że jest to coś, co by kogoś oblatanego w niszy zaciekawiło. Za to 34 Boulevard Saint Germain sprawdzi się jako pomost z mainstreamu. Jeśli chcemy przekonywać nasze sympatie, mamy, babcie, ojców to za pomocą tego zapachy się to pewnie uda.
Diptyque w tym zapachu daje świetny produkt, który mieści się w kategorii klasyki perfumeryjnej. I w tej kategorii sięga szczytów. Obawiam się jednak, że czytelnicy tego bloga już te góry zdobyli.
Nuty: czarna porzeczka, zielone liście, cytrusy, geranium, róża, tuberoza, irys, fiołek, nuta drzewna, nuta balsamiczna, eukaliptus
Rok powstania: 2011
Twórca: Roman Kaiser & Olivier Pescheux
Cena, dostępność, linia: za 100 mL zapłacimy 465 zł, za 50 mL 365 zł; bogata linia do pielęgnacji ciała; produkt dostępny w perfumerii GaliLu
Fot. nr 1 z en.orioncompany.com.ua
Fot. nr 2 z beautyandthedirt.com
Fot. nr 3 z flicr.com
Fot. nr 4 z tradeget.com