L.12.12 Blanc ma kapitalne nuty w swoim składzie. Olibanum, wetiwer, kardamon, rozmaryn, tuberozę i ylang-ylang… Robi ten spis wrażenie i nie ukrywam, że właśnie biały Lacoste wzbudzał moją największą ciekawość. Skoro tak napisałem, to pewnie myślicie, że w następnej linijce będę pisał o zawodzie. Figa z makiem. Teraz Was na moment zaskoczę i powiem, że jest niesamowicie oryginalny z niego zapach…
…przynajmniej przez chwilę.
Nuty głowy są zaiste genialne. Musujące, iglaste, zielone, słodkie, podbite nutą palonej gumy (to pewnie przez tę tuberozę). Na tym etapie daję L.12.12 Blanc najwyższą ocenę. Jest naprawdę fenomenalny. Szkoda tylko, że później już tak wesoło nie jest. Mówiąc szczerze, jest tragicznie. Kompozycja staje się płaska, nijaka, chemiczna, nudna, rozmyta… Brak tu nawet małych elementów, które mogą intrygować. Że o wprawianiu w zachwyt nie wspomnę. I zachodzę w głowę, jak to możliwe, że z wymienianych przez producenta nut zrobiono coś tak koszmarnego. Zaskoczenie jest tym większe, że brat tych perfum, L.12.12 Vert (to ten zielony) jest naprawdę świetnym zapachem.
Widzę, że Lacoste wybrało drogę przeciwieństw. Dobry-Zły, Ciekawy-Nudny, Seksowny-Nieruchawy… Te pierwsze określenia bez cienia wątpliwości można przypisać wersji Vert. L.12.12 Blanc nie polecam nikomu. Jeśli ktoś chce znaleźć dobry zapach na lato wśród półek Sephory to rekomenduję albo wspomnianą wyżej zieloną wersję, albo fenomenalny Custo Man, który też można już kupić w Polsce. A o tych białych popłuczynach lepiej zapomnieć.
Nuty: grejpfrut, rozmaryn, kardamon, igły cedru, tuberoza, ylang-ylang, olibanum, drewno cedrowe, wetiwer
Rok powstania: 2011
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: za 30 mL zapłacimy 169 zł; za 100 mL 269 zł
Fot. nr 2 z pavek.bloguje.cz