Zapach będący hołdem dla fryzjera. Nie byle jakiego, bo samego Christiaana Houtenbosa. Ogólnie chodzi o to, że słowo „marvelous” jest takie szlachetne, wyszukane i brzmi bardzo wykwintnie. Dorobiono do tego całą otoczkę z francuską historią i inne nieważne bzdety. Sama kompozycja perfumeryjna ma być oparta o tony drzewne i aromatyczne. I to powinno…
EDIT 21.08.2011: Recenzja Mister Marvelous jest tutaj