Shot z kampanii perfum Beyonce Pulse. |
Curacao jako główny składnik perfum to wybieg marketingowy. Wszak niebieski alkohol otrzymujemy ze skórek gorzkiej pomarańczy – neroli. W Pulse to jedna z głównych ingrediencji. Obok niej mnóstwo tu cukru, kwiatów i musującej, niedojrzałej bergamotki. Mam jednak wątpliwości, czy na pewno jest to zapach „radości odczuwanej na scenie”.
Wybitnie kwaśny i słodki początek podoba mi się ponadprzeciętnie. Cytrusy na tym etapie zostały pokazane w naprawdę ciekawy sposób. Od razu obłożone są wielka ilością cukru, ale przy tym zachowują się naturalnie. Brak…
To dobre złego początki. Kiedy opadnie intensywnie cytrusowa płachta, kompozycja zaczyna mdlić. Nadal jest słodko, ale jednocześnie kwiatowo. Florystyczne akcenty są chemiczne, przypominają wręcz woń margaryny. Nie wiem, co konkretnie odpowiada za takie wrażanie. I wiedzieć w sumie nie chcę. Ten etap przypomina nieudaną kopię serca Dior Addict. Taką jakby podróbkę. Szkoda…
Na szczęście lub nieszczęście perfumy Beyonce nie są trwałe. Znikają ze skóry ekstremalnie szybko. W moim przypadku po 3 godzinach nie ma po nich śladu. Reasumując: pierwsze 20 minut to świetny popis i kreacja curacao, następna godzina to bazarowa podróbka Addict, a następne półtorej staje się powolną agonią. Nie dajcie się nabrać na ciekawy początek.
Nuty: curacao, bergamotka, wanilia, piżmo, nuta drzewna, piwonia, storczyk, jaśmin, gruszka
Rok powstania: 2011
Twórca: Bruno Jovanović
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo słaba; około 2-3 godzin
Fot. nr 1 z fragrantica.com