Boss Nuit Pour Femme też ma symbolizować małą czarną i wieczory, podczas których jest zakładana. Mówię „też”, ponieważ wcześniej powstały perfumy Guerlain La Petite Robe Noire.
Nie będę porównywał obu zapachów, bo są zupełnie różne. Boss postawił na naturalność i subtelność. O ile druga z cech jest częsta dla perfum selektywnych, o tyle pierwsza w przypadku tej marki jest zaskoczeniem. Boss Nuit Pour Femme nie pachnie chemicznie. Nie ciąga za sobą też zakurzonych fartuchów białych piżm i innych syntetycznych utrwalaczy. Tym jest to dziwniejsze, że w składzie są deklarowane aldehydy.
Jest to zapach przyskórny, intymny, bardzo kobiecy. Lekko owocowy początek jest cichy, szeptany wręcz. Trudno określić z jaką konkretnie rośliną mamy do czynienia. Wedle spisu nut to brzoskwinia. Wcale nie inaczej jest później. Pojawia się akord florystyczny. Mocno rozcieńczone kwiaty są jednak ślamazarne. Leniwie płożą się na naturalnej, ale dość nijakiej, drzewnej bazie. Całość oceniam lekko pozytywnie tylko dlatego, że Boss pokonał swoją niemoc w kreacji naturalnie brzmiących perfum.
Nuty: brzoskwinia, aldehydy, jaśmin, fiołek, drewno sandałowe, mech dębowy
Rok powstania: 2012
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 75 mL (ceny odpowiednio: 199, 285 i 375 zł) wraz z gamą produktów uzupełniających
Trwałość: dobra; około 6-7 godzin
Fot. nr 1 z bridalwave.tv