20 lutego 2013

Dolce & Gabbana The One Desire — liczi w wersji tygrysiej

Dolce & Gabbana The One Desire znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Kiedyś wspominałem, że nie przepadam za seriami perfum zbudowanymi z wielu, wielu pozycji. Podobnie jest The One. Tym razem czarny flakon przełamał niechęć do testów. Efekty łamania poniżej.

Pierwszy psik na szyję odczuwam jak tygrysie pazury próbujące rozszarpać skórę. Ostra cytrusowa nuta została od razu zespolona z upiornym liczi. Dwa zapachy zgodnie z zasadą synergii zwalają z nóg. Duszą żółtą poduszką pokrytą włośnicą. pH spada niemal do 0. I niech zabrzmi to perwersyjnie: podoba mi się taki początek. Można zarzucić twórcom perfum, że pachnie on nieco zbyt syntetycznie, ale jest JAKIŚ. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć kompozycji o aż tak mocnym owocowo-cytrusowym starcie. To plus.

Kiedy już szyja zostaje rozszarpana, a serce wypompuje z tętnic cała krew, The One Desire krzepnie. Uspakaja się. Choć też nie do końca. Nierówności powodowane przez kwiaty i pozostałości owocowych pazurów podbijają słodycz. To ważne, bo warunkuje brak nudy tych perfum. Bardzo często otrzymujemy do rąk produkt, który w sercu zmienia się w jednorodną, słodką pulpę. Mimo że taki efekt bywa przyjemny, to nie nazwałbym go sztuką tworzenia na wysokim poziomie. Dolce & Gabbana wykazuje pod tym względem inny charakter. Nuty kwiatowe nie stapiają się z karmelem i wanilią. Nie giną w morzu piżma. Każdy z akordów zachowuje swoją autonomiczność. A to z kolei sprawia, że zachowanie perfum można porównać do filmu z duża ilością klatek na sekundę, a nie do pokazywanych powoli zdjęć.

 
Podoba mi się nowa wariacje The One. Doceniam pomysł i wykonanie. Najważniejsze jednak jest to, że zapach żyje na skórze. Rozwija się. Potrafi zaskoczyć. Oczywiście, jeśli ktoś lubi perfumy kadzidlane lub typowo świeże, to nie ma po co nawet sięgać po te perfumy. Myślę, że wielbiciele słodkich, koktajlowych, lekko gourmadowych woni będą tym produktem zachwyceni.

Potwierdzeniem moich słów niech będzie zachowania kompozycji w bazie. Nie jest to płaska mieszanka piżma, wanilii i sandału, która daje wrażenie nieokreślonego i nudnego ciepła. Tutaj końcówka jest również zróżnicowana. Trochę mleczna, trochę kremowa, ale też posiadająca ostrości, które mnie kojarzą się z wonią suszonego tytoniu.

W swojej kategorii to naprawdę wart polecenia zapach.

Nuty: liczi, tuberoza, bergamotka, mandarynka, konwalia, karmel, wanilia, drewno sandałowe, piżmo
Rok powstania: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: The One Desire to woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 75 mL
Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin

Fot. nr 1 z mat. producenta.
Fot. nr 2, 3 i 4 z http://fsb.zedge.net

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Jaka klimatyczna recenzja. Na pewno powącham te perfumy, ale to liczi trochę mnie zniechęca. Ostatnio mnie odpycha ta nutka.
Ala

Józefina B.
11 lat temu

Recenzja jak zwykle arcyciekawa, bardziej zachęca do testów niż zdjęcia reklamowe:) Jeżeli te tygrysy nie znalazły się tutaj przez przypadek, to obowiązkowo muszę sprawdzić temat tego zapachu!

PS Czy możemy się spodziewać w najbliższym czasie recenzji nowego Pure DKNY? Wydaje mi się, że to przyjemne pachnidło na wiosnę 2013, ale poczekam jeszcze na Twoją opinię.

Beata
Beata
11 lat temu

Zapach faktycznie jest inny niż średnia seforowa, lecz jest w nim też coś uwierającego. Chyba nie mogłabym go nosić.

thaPrincezz
11 lat temu

Charakterek ma, ale koncowa faza przypomina mi do zludzenia Guerlain l'instant 😉 jezeli ktos lubi klasyczne the one i l'instant – mozna zaoszczedzic kupujac the one desire bo to mieszanka wyzej wymienionych 😉 (przynajmniej na mojej skorze)
na cale szczescie liczi nie 'wyje' tak tandetnie jak w nowej signorinie edt 😉 za to wielki plus 😀

diggerowa
11 lat temu

Coś tu dużo kociaków u Ciebie dzisiaj ;))) Przyjrzę się tej propozycji, bo czuję się zaintrygowana.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Alu, liczi to generalnie dziwny owoc. Czasami całkiem przyjemnym. Innym razem ostry do bólu. Niszowy.

Pisałem o tym tutaj: http://www.niemuzycznapieciolinia.pl/2011/08/wampiryczne-nutki-w-perfumach-czyli.html
i w drugiej części, o tu: http://www.niemuzycznapieciolinia.pl/2011/09/wampiryczne-nutki-w-perfumach-czyli.html

Marcin Budzyk
11 lat temu

Tygrysy miały pokazywać charakter zapachu, ale jednak zbyt słabo przedstawiają rozwój w czasie.

Pierwszy musiałby być tygrysem zatapiającym kły w szyi. Drugi to tygrys już spożywający. A trzeci – śpiący. Z tym, że zawsze w The One Desire widać pazury. Choć zapach cichnie, to nigdy nie staje się całkiem przyjazną kulką.

Szanse na różane Pure są. Może nawet w piątek na ten temat napiszę.

Marcin Budzyk
11 lat temu

To pewnie to liczi. Na różnych skórach bardzo odmiennie się układa. Dlatego koniecznie trzeba te perfumy testować przed użyciem.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Cieszę się, że nie jestem osamotniony w swojej opinii. Mnie ta premiera bardzo pozytywnie zaskoczyła.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Kociaków nigdy za wiele. A zapach przetestuj koniecznie, choć myślę, że nie będzie to dla Ciebie arcydzieło. To jednak owocowy słodziak. 🙂

4premiere
11 lat temu

Piekny flakon ale zawartosc jak dla mnie niestety wtorna i pachnie identycznie u mnie jak klasyk The one.Moze ciut wyrazisciej

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

DKNY Pure roses są okropne, dominuje dzika róża, przypominają mi odświeżacz do odkurzacza który małam

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Marcinie. Pokazala sie nowa wersja the one 2014 …opiszesz?bardzo jestem ciekawa

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Ktos napisal ze pachnie identycznie jak the one,dla mnie pachna zupelnie inaczej, The one niestety nie powalil mnie na kolana wiec uzywalam go na zmiane z innymi perfumami,natomiast Desire ten slodziak jak ktos napisal zostal przelamany kwasnymi nutami i dlatego od razu przypadl mi do gustu. Nie wiem czy mnie zmeczy bo od niedawna uzywam ale trwalosc jest naprawde dobra.

Barbara
Barbara
3 miesięcy temu

No i ja się w tym zapachu zakochałam kilka lat temu a teraz nie da się go nigdzie zdobyć. Tęsknię. Ktoś zna coś choć trochę podobnego?