Dolce & Gabbana The One Desire znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Kiedyś wspominałem, że nie przepadam za seriami perfum zbudowanymi z wielu, wielu pozycji. Podobnie jest The One. Tym razem czarny flakon przełamał niechęć do testów. Efekty łamania poniżej.
Pierwszy psik na szyję odczuwam jak tygrysie pazury próbujące rozszarpać skórę. Ostra cytrusowa nuta została od razu zespolona z upiornym liczi. Dwa zapachy zgodnie z zasadą synergii zwalają z nóg. Duszą żółtą poduszką pokrytą włośnicą. pH spada niemal do 0. I niech zabrzmi to perwersyjnie: podoba mi się taki początek. Można zarzucić twórcom perfum, że pachnie on nieco zbyt syntetycznie, ale jest JAKIŚ. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć kompozycji o aż tak mocnym owocowo-cytrusowym starcie. To plus.
Kiedy już szyja zostaje rozszarpana, a serce wypompuje z tętnic cała krew, The One Desire krzepnie. Uspakaja się. Choć też nie do końca. Nierówności powodowane przez kwiaty i pozostałości owocowych pazurów podbijają słodycz. To ważne, bo warunkuje brak nudy tych perfum. Bardzo często otrzymujemy do rąk produkt, który w sercu zmienia się w jednorodną, słodką pulpę. Mimo że taki efekt bywa przyjemny, to nie nazwałbym go sztuką tworzenia na wysokim poziomie. Dolce & Gabbana wykazuje pod tym względem inny charakter. Nuty kwiatowe nie stapiają się z karmelem i wanilią. Nie giną w morzu piżma. Każdy z akordów zachowuje swoją autonomiczność. A to z kolei sprawia, że zachowanie perfum można porównać do filmu z duża ilością klatek na sekundę, a nie do pokazywanych powoli zdjęć.
Podoba mi się nowa wariacje The One. Doceniam pomysł i wykonanie. Najważniejsze jednak jest to, że zapach żyje na skórze. Rozwija się. Potrafi zaskoczyć. Oczywiście, jeśli ktoś lubi perfumy kadzidlane lub typowo świeże, to nie ma po co nawet sięgać po te perfumy. Myślę, że wielbiciele słodkich, koktajlowych, lekko gourmadowych woni będą tym produktem zachwyceni.
Potwierdzeniem moich słów niech będzie zachowania kompozycji w bazie. Nie jest to płaska mieszanka piżma, wanilii i sandału, która daje wrażenie nieokreślonego i nudnego ciepła. Tutaj końcówka jest również zróżnicowana. Trochę mleczna, trochę kremowa, ale też posiadająca ostrości, które mnie kojarzą się z wonią suszonego tytoniu.
W swojej kategorii to naprawdę wart polecenia zapach.
Nuty: liczi, tuberoza, bergamotka, mandarynka, konwalia, karmel, wanilia, drewno sandałowe, piżmo
Rok powstania: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: The One Desire to woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 75 mL
Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin
Fot. nr 1 z mat. producenta.
Fot. nr 2, 3 i 4 z http://fsb.zedge.net