Burberry London znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Nade wszystko kocham rozprawiać się z selektywną klasyką. Klasyka spod znaku Burberry długo mnie odstraszała, choć podobno książki nie powinno się oceniać po okładce. Lata uciekania przed przerażającą kratą w końcu wróciły ze zdwojoną siłą.
A zaczęło się od przelotnego nadgarstkowego romansu parę lat wstecz w perfumerii. Po mocnym, acz nieduszącym otuleniu jaśminowym romanse z Burberry bywały już coraz częstsze. Rozpylenie London na skórze to jak spacer w ciepłym deszczu po bajecznym ogrodzie. Uparcie twierdzę, że w tym ogrodzie rosną konwalie, choć spis nuty o ich obecności bynajmniej nie świadczy. Wrażenie to jest chwilowe i nieco syntetyczne, po jej przeminięciu London pokazuje to, co ma najlepsze – czyli wręcz namacalny, świeży bukiet piwonii.
Do dziś uważam, że jest to najlepsze ujęcie moich ulubionych kwiatów w perfumach. Burberry aż kipi radością, klasą i niepowtarzalną świeżością, w żadnym momencie niezahaczającą o niuanse obecne w spryskiwaczach do szyb. Całość najlepiej podsumowuje określenie niebanalny, bowiem z jednej strony mamy nuty szeroko obecne w masowych zapachach, z drugiej zaś, ich połączenie tworzy dość oryginalną kompozycję, która zdecydowanie wybija się na tle propozycji dla młodych kobiet.
Gdybym miała zamknąć oczy i oddać obraz kojarzący się z London, to w ogrodzie skąpanym w ciepłym deszczu widzę subtelną i radosną kobietę w jasnej, wiosennej sukience. Jej kobiecość cudownie kontrastuje z lekko infantylnym, nastoletnim śmiechem. Sama kompozycja jest dla mnie idealna na jesienne popołudnia – elegancka, acz z pazurem i polotem. Paczulowo-sandałowa baza podbija całość wyrafinowaną miękkością i doskonale nosi się na każdą okazję.
Nuty: mandarynka, kapryfolium, róża, gardenia, jaśmin, piwonia, paczula, drzewo sandałowe, piżmo.
Rok premiery: 2006.
Twórca: Dominique Ropion, Jean-Marc Chaillan.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana o pojemności 30, 50 i 100 ml.
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin.