Paco Rabanne Invictus znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Piękna butelka, porywająca kampania, olbrzymi budżet. Głośne perfumy Invictus Paco Rabanne właśnie debiutują w Polsce.
Siła, dynamizm, energia – to trzy hasła przewodnie. Który to już raz producenci odwołują się do tych haseł? Mniejsza o to.
Sam zapach należy do szerokiego nurtu perfum sportowych, który co roku jest zasilany przynajmniej przez kilka pozycji. Są wśród nich lepsze (Prada Luna Rossa czy Chanel Allure Sport Eau Extreme) oraz gorsze (Dolce & Gabbana The One Sport czy Davidoff Champion). I już na wstępie powiem, że Paco Rabanne Invictus zalicza się do tej pierwsze grupy. Nie detronizuje najlepszych, ale jest tuż za nimi.
Wawrzyn czuję!
Dzięki dość mocno wyczuwalnej nucie liści laurowych Invictus broni się. Co prawda w morzu morskiej tragedii i zakurzonych cytrusów można się utopić, ale wawrzyn stanowi taką butlę z tlenem, pozwala przeżyć początek. Jestem bardzo wyczulony na chemiczne nuty sportowe, a podczas startu Invictus jest wręcz tragedią pod tym względem. Na szczęście łapię się zielonych, nieco gorzkich laurowych liści i jakoś żyję.
Później jest o niebo lepiej. Pojawiają się ocieplone nuty drzew, chociaż wciąż chodzi mi po głowie określenie „drewno sportowe”. Lauru jest dużo i w mniej morskiej atmosferze sporo ten bohater zyskuje. Podkreślam jednak, że nie mówimy tu o dziele sztuki perfumeryjnej. To są perfumy do używania, a nie do zachwycania.
Nuty: mandarynka, grejpfrut, akord morski, jaśmin, wawrzyn, ambra, paczula, mech dębowy, drewno gwajowakowe
Rok premiery: 2013
Twórca: Veronique Nyberg, Anne Flipo, Olivier Polge, Dominique Ropion (prawdziwa burza nosów musiała być)
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa o pojemności 50 i 100 mL wraz z linią produktów dodatkowych
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin