Pod koniec XIX wieku, w 1893 roku, francuski jubiler – Frederic Boucheron – otworzył swój pierwszy luksusowy salon. Miało to miejsce w miejscu szczególnym, bo pod numerem 26 na słynnym Place Vendome. Marka Boucheron wykorzystała ponad stuletnią historię butiku i postanowiła uwiecznić to miejsce we flakonie perfum – Place Vendome Eau de Parfum.
Mnie zaciekawiło jednak co innego. Swego czasu, jakieś 4-5 lat temu, firma ta miał w Polsce status wręcz niszowej, a o Jaipur w wersji wody perfumowanej zabijali się wszyscy, nawet kobiety. Poniekąd było to spowodowane faktem bardzo małej dostępności – nad Wisłą nie było oficjalnego dystrybutora, a jedyne sztuki można było dostać w małych, rodzinnych perfumeriach. Tym sposobem marka obrosła mitem niszy.
JAK ZATEM PACHNIE PLACE VANDOME?
To zapach wtórny, płaski i nijaki. Tysiące podobnych stoi na półkach. Mamy więc klasyczne białe kwiatki, trochę cukru i czerwonego pieprzu. Jest bezpiecznie, „ładnie”, ale zupełnie bez życia. Tak 2, góra 3/10.
O ile większość zapachowych premier mainstreamu pachnie ładnie w nutach głowy i później ich poziom spada, o tyle Boucheron Place Vendome podąża drogą pod prąd. Z czasem zyskuje na szlachetności i kompozycja zapachowa upodabnia się do pięknego flakonu. Staje się nieco wyniosła i ambitna. Pojawi się nuta zaschniętych różanych płatków i akord przedwiecznego kurzu na starych woluminach. Zapach HACZY O SZYPR, czasami wręcz drapie w gardle. Nie jest jednak podobny do Soir de Lune, co wydawałoby się oczywistym stwierdzeniem. Według mnie jest bardziej mroczny i niedopowiedziany. Ale przy tym bezwzględnie kobiecy. Część środkowa tej kompozycji to coś naprawdę dobrego.
Również baza prezentuje się ciekawiej niż infantylny początek. Jest słodka, nieco żywiczna, miękka. Trudno mi powiedzieć, że jest przykład arcydzieła, ale zakończenie Place Vendome daje radę. Chemicznych i tanich konotacji nie odnotowałem, a to zaleta niewątpliwa i nieoczywista.
Zupełnie bez związku z recenzją perfum, powiem, że butelkę mają wprost genialną. Jedna z najładniejszych, jakie w życiu widziałem. Elegancka, szlachetna, lecz nieprzesadzona.
Nuty:mandarynka, róża, kwiat pomarańczy, różowy pieprz, praliny, paczula, benzoin, piwonia, miód, jaśmin
Rok premiery: 2013
Twórca: Olivier Cresp, Nathalie Lorson
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo dobra, 8-9 godzin