6 sierpnia 2014

L’Atelier de Givenchy Oud Flamboyant

Perfumy Givenchy znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Givenchy Oud Flamboyant

Mroczny, ciężki, skórzany i w 100%-ach niszowy. Taki właśnie jest Oud Flamboyant pochodzący z najbardziej luksusowej linii Givenchy o nazwie L’Atelier.

Zapachy z tej kolekcji na tle innych, butikowych kolekcji prezentuję się bardzo udanie. Zauważyć jednak trzeba, że Givenchy (podobnie jak Dior, Guerlain i Loewe) należy do kosmetycznego portfolio grupy LVMH. Przy tworzeniu tych kompozycji na pewno korzystano z doświadczenia z niszowymi, trudnymi zapachami zdobytego podczas kreacji dla wyżej wymienionych firm. To tak tytułem dygresji.

Sam Oud Flamboyant jest bardzo oudowy. Jego styl nie jest jednak apteczny i ziołowy. Nie ma tu też żadnych kwiatów, które mogłyby nadać mu słodkich akcentów. Oud jest bardzo, bardzo surowy.

I zimny. To taki paradoks, bo zazwyczaj wszelkie agarowce kojarzymy z ciepłem, wręcz z żarem. A tutaj nie jest tak do końca. Oud Flamboyant pachnie butami kozaków galopujących przez rosyjską tajgę. W tym kontekście trochę przypomina Cuir od L.T. Piver, gdzie również sięgnięto po ten motyw. Mnie osobiście przypomina też skórzany odpowiednik Incense Normy Kamali, czyli Complex od Boadicea The Victorious. Po tych konotacjach można śmiało powiedzieć, że Oud Flamboyant do woni masowych i woni elegancko-kobiecych ma bardzo daleko. To nisza pełną gębą. Słowo!

Galopujący Kozak.

Na początku, w ciągu godziny lub dwóch po aplikacji, Givenchy wręcz haczy o aromaty brzozowe. Pamiętacie Lonestar Memories? To właśnie to! Fani dziegciu powinni więc oud Givenchy poznać, choć wrażeń na miarę Fumidusa proszę się nie spodziewać. W kontekście nut brzozopodobnych to nie ten kaliber. 

W poczet wad zaliczam stosunkowo małą zmienność tej kompozycji. Oud Flamboyant przez cały czas pachnie w sposób zbliżony. Deklarowane w składzie labdanum również jest bardzo trudne do wykrycia. Ja do niego dostałem się dopiero szorując nosem po skórze.

Fani i fanki skórzanych, względnie zimnych oudów powinni być ukontentowani. W przypadku tych perfum zabrakło mi jednak końcowego „WOW”, choć i tak uważam, że to bardzo dobry oud.

Nuty: skóra, labdanum, oud
Rok premiery: 2014
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 100 mL
Trwałość: średnia, około 6-7 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marta Liber
9 lat temu

Niuchałam, dla mnie kompletna klęska ale może to dlatego, że nie moje klimaty, jeśli nie ma kwiatków nie ma perfum, taką sobie prostą wyznaję zasadę. Ale z nimi jest chyba faktycznie coś nie tak, bo moja przyjaciółka, która lubi dziwadła zapachowe też powiedziała Flamboyantowi zdecydowane nie. Trudny zawodnik. Buty kozaków mi pasują jako skojarzenie.

Dagmara Wróbel
9 lat temu

Wygląda mi na intrygujący zapach 🙂
Ciekawa recenzja.
Pozdrawiam

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Jeśli drogie perfumy pachną butami kozaków galopującymi przez tajgę to podziękuję 😛 Nie mam nawet ochoty ich poznać.
Basia

Patrycja Maćkiewicz

Zapachu nie znam i raczej nie poznam bo to chyba nie moje klimaty 🙂

kopytko
kopytko
9 lat temu

Próbuję sobie wyobrazić ten zapach i proszę o małe uściślenie:
Chodzi o buty kozaków wąchane z zewnątrz czy od środka? ;P

Marcin Budzyk
9 lat temu

Nie, nie od środka.

Skóra z jakiej korzystano w Rosji była w szczególny sposób obrabiana, między innymi za pomocą popiołu brzozy. Napiszę o tym więcej innym razem. Stąd zapach skóry wielu osobom kojarzy się z dziegciem.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

kupiłam ambre tigre a reszta zapachow wydala mi sie jakas dziwna i nienoszalna

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Straszny, jeden z najgorszych zapachów z tej kolekcji… Dzisiaj wąchałem – mega zawód.

krzykla
9 lat temu

Ten właśnie mnie urzekł.