24 lipca 2015

Elizabeth Arden Green Tea Yuzu

Elizabeth Arden Green Tea Yuzu znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Elizabeth Arden Green Tea Yuzu

Wielkim i szczerym podziwem darzę Green Tea. To zapach niezwykły w swojej prostocie. Mając go w pamięci sięgnąłem po najnowszą wariację – Green Tea Yuzu.

W tym wypadku nie mogę jednak Wam mówić o genialnej skromności, bo Elizabeth Arden serwuje nam woń wulgarną i masakrycznie tanią. Może i do skomponowania tej mikstury użyto naturalnych olejków, może i one nie były najtańsze, ale wrażenie zostawiane przez te perfumy nie pozostawia złudzeń – to woń detergentu do toalet. Mnie kojarzy się wręcz ze środkami używanymi do czyszczenia sanitariatów w centrach handlowych.

Przy okazji polecam recenzje zapachów i fetorów warszawskich toalet w centrach handlowych.

Nuta cytrusowa nie ma tu nic wspólnego z yuzu. A może i ma, ale pachnie jak najtańsza cytrynowa kompozycja stosowana do perfumowania środków chemii gospodarczej. Do końca nawet nie można poznać czy to cytryna, czy yuzu, czy bergamota, czy cytron… To taki miks. Mnie ten odór po prostu męczy i nawet nie mogę powiedzieć, żeby Green Tea Yuzu iskrzyło i chłodziło. Chemiczny fetorek na szczęście nie trwa zbyt długo i nawet na tle klasyka prezentuje się słabo.

Reklama perfum Green Tea Yuzu

Opinia końcowa o Green Tea Yuzu

Green Tea Yuzu to masakra uczyniona na Green Tea. Nie odnalazłem tu nawet promila pozytywnych emocji, która w pierwotnej wersji zawarł Francis Kurkdjian. Jest to o tyle dziwne, że za wersją Yuzu stoi Rodrigo Flores Roux – twórca takich wspaniałych „cytrusowców” jak Tom Ford Neroli Portofino czy John Varvatos Artisan Black.

Nuty: yuzu, cytryna, herbata, mięta, bergamotka, tymianek, czarna porzeczka, brzoza, neroli
Rok premiery: 2014 (w Polsce 2015)
Twórca: Rodrigo Flores-Roux
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL + balsam do ciała

Trwałość: bardzo niska, około 1 godziny

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Zgadzam się z Twoją opinią Marcinie. Jest więcej odsłon Green Tea i żadna mi się nie podoba. Mam Green Tea Revitalize i ten jest najprzyjemniejszy, przypomina dawne cytrynowe wody kolońskie. Na rano jak najbardziej ok, trwałość słaba, ale dużo lepsza niż Green Tea.
A yuzu najbradziej lubię w Bright Crystal.
Nadia O.

Beautyfieldss
8 lat temu

Wow 1,5/10 ostro ! Klasyka wielbię, z tą pozycją nie miałam przyjemności się poznać

Monika Dudzik
8 lat temu

Nie znam tej wersji, ale Twoja ocena wcale nie zachęca mnie do jej poznania. Najbardziej kocham klasyka oraz wycofane już wersje Spiced i Iced.

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Dobrze zrobiłam, że nie testowałam następnych wersji Green Tea. Jakoś podejrzanie wyglądają coraz to nowsze kombinacje na temat klasyka.

Avarati

Tokic Man
8 lat temu

Mam awersję do testowania odmian klasyków . Jeśli coś jest dobre nie widzę potrzeby majstrowania przy tym, bo na ogół źle to się kończy (są wyjątki). Powiem więcej : denerwuje mnie wypuszczanie wersji intense ,abolue , nero , shine, warm i miliony innych , bo jedyne co widzę , to jakiegoś cwaniaka zacierajacego ręce na widok pieniążków jakie spływają od głupiutkich ludzi , którzy nie są w stanie dostrzec ,że 3/4 perfum reprezentuje jakis jeden aktualnie popularny nurt i niczym sie od siebie nie różni . Zresztą nie od dzisiaj wiadomo ,ze dobry marketing , ładna butelka i hasło reklamowe w stylu „ ubierz się w ten zapach a będziesz nową Afrodytą„ i g… w srebrnym papierku się sprzeda .

Nawet porządne marki jak Tom Ford czy Amouage tracą cały prestiż lansując pachnidło za pachnidłem . Kiedyś wyczekiwałem nowości jak deszczu w czasie suszy , teraz nie wzbudzają we mnie niemal żadnej emocji . Wychodzę ze snobistycznego nieco założenia ,ze coś co jest stworzone w ciągu zaledwie miesiąca od poprzedniej nowości nie może być wonią perfekcyjnie przemyślaną .

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Niestety, trzeba Ci przyznać rację, ale nie byłabym aż tak pesymistyczna. Akurat Tom Ford tworzy ładne wersje perfum (mam na myśli np. Velvet Orchid, Noir Extreme czy Grey Vetiver edt ;)) Ale faktycznie, zazwyczaj klasyki są lepsze niż ich kontynuacje, ale czasem zdarza się, że kolejne odsłony klasyków biją na głowę tych pierwszych, np. Balmain Extatic Intense Gold jest zdecydowanie lepszy od klasyka, bardzo ciekawą alternatywą dla Kenzo Jungle był śp. Tiger, czy też nowsza odmiana Vetiver Guerlain.

Avarati

Tokic Man
8 lat temu

Dlatego mówię ,że nie jest to reguła . Być może bombardacja marketingowa z każdej strony po prostu zaczyna męczyć ludzi , stąd to zniechęcenie wszystkim . Widzę w ludziach trend do szukania zapachów sprzed lat , do szukania smaków dzieciństwa , naturalnego jedzenia . To wszystko dowodzi ,że człowiek jest zmęczony całą tą masowością .

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Panie Tokic nie ma Pan racji.
Pracuje w branży i mam dostep do danych sprzedazowych poszczegolnych perfum. Prosze uwierzyć że ludzie kochają nowosci. W perfumeriach w Polsce i na świecie o sukcesie komercyjnym perfum decydują pierwszej tygodnie sprzedaży i to dla nich tworzy się nowe produkty.
Jesli przyjmiemy, ze w pierwszym tygodniu sprzeda się 100 sztuk to w drugim od 50-70 w trzecim 30-40, w czwartym 10-20. To co jest po miesiącu to juz się nie liczy w wiekszosci przypadkow i perfumki można przestac produkowac

Tokic Man
8 lat temu

Oczywiście… bo ludzie są ludzcy (czytaj zachłanni ciągłych zmian , nowości) , a producenci to wykorzystują lansując niczym nie różniące się od siebie zapachy . W perfumerii poczuje tylko piękną nute głowy i już kupuje , a potem zalew komentarzy jaki to szajs się kupiło . Podobnie ocieram się o branże i widzę ostatnimi czasy ogromny napływ ludzi w kierunku niszy lub perfum epok minionych . Klient masowy w stylu : potrzebuje jakiś ładnych perfum na prezent , czy nastolatki nie odróżniające jednego słodziaka od drugiego kupią wszystko co się podstawi pod nos w ładnym flakoniku. Dla mnie sprzedaż nie jest w ogóle istotna, bo jak mówiłem zwykłe szambo potrafiłbym sprzedać ! Są na tym świecie jeszcze klienci wymagający , którzy nie pokuszą się na serwowane przez Panie z perfumerii bestsellery .

Tokic Man
8 lat temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Tokic Man
8 lat temu

Ps: Dla mnie wyznacznikiem jakości nie jest wielkość sprzedaży bo tą można osiągnąć prostymi zabiegami socjotechnicznymi (więc tutaj rozmijamy się całkowicie ). Ja patrzę z pozycji klienta zniechęconego miałkością i masowością serwowanych kompozycji ,Pani z pozycji sprzedawcy dla którego jakość perfum wyznacza ilość sprzedanych egzemplarzy .

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Marcinie i drodzy czytelnicy bloga czy ktoś może wie, gdzie bezpiecznie kupić można perfumy Balmain Extatic Intense Gold? przeszukuję internet i raczej nigdzie ich nie ma a za sprawą Marcinie Twojej recenzji bardzo chciałabym je mieć:)
Z góry dziękuję za podpowiedzi!

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Ostatnio widziałam w Douglasie, ale o wiele droższy niż w internetach, ponad 400 zł. Może kiedyś ponowią te perfumy?

Avarati

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Na e-glamour ja kupiłam za około 140 zł za 75 ml. Czasami sie tam pojawia

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Witam i dziękuję za podpowiedzi,właśnie cena w Douglasie mnie zniechęciła a na e-glamour nie mają:( zastanawiałam się jeszcze nad którymś z este lauder manifesto lub sensousami..któryś polecacie w takich klimatach?

Marcin Budzyk
8 lat temu

Ja bym jednak polował na Extatic Intense Gold. Nic go nie zastąpi według mnie.

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Faktycznie udało się cudem upolować Intense Gold i jestem zakochana i oczarowana, po wielu latach znalazłam "mój zapach" obłędny!!! a to dzięki Tobie Marcinie bo po Twojej recenzji koniecznie chciałam go poznać!

mahakos
6 lat temu

Po raz kolejny – zgadzam się. Lubię Green Tea, jeszcze bardziej jej chłodniejszą wersję Green Tea Intense. W ciemno kupiłam ze 3-4 lata temu przy jakiejś okazji Yuzu (chyba na lotnisku), bo nie widziałam wówczas tej wersji w sklepach. No i stoi, nie mogłam używać, drażni mnie i denerwuje strasznie na skórze. I nie kupuję już w ciemno innych wersji. Przynajmniej nauczka taka.