8 października 2009

Annick Goutal, Mandragore i Mandragore Pourpre

Najnowszy zapach z kolekcji Annick Goutal to Mandragore Pourpre. Z tej okazji postanowiłem przyjrzeć się wszystkim trzem wariacjom na temat tej niemal magicznej rośliny. Sprawa pierwsza to taka, że korzeń mandragory nie pachnie i twórczynie zapachu zrobiły sobie swoją osobistą interpretację. Mandragora wymieniana w składach to chwyt wyłącznie marketingowy i pozbawiony sensu z perfumeryjnego punktu widzenia. Jednak trudno się dziwić, że młoda Goutal i Doyen zdecydowały się na zabawę z tą rośliną. Kiedyś wierzono, że wyrasta z nasienia powieszonych mężczyzn. A wiecie jak była wyrywana z ziemi? Do szyi czarnego psa przywiązywano sznur, którego drugi koniec zaczepiano o mandragorę. Psa zmuszano do biegu, który kończył się dla niego śmiercią i wyrwaniem korzenia z gleby, ale to stare historie. Przejdźmy do rzeczywistości.

Skupiając się na interpretacjach Goutal muszę powiedzieć, że spodziewałem się zupełnie czegoś innego, bardziej mrocznego, wręcz krwi upuszczanej z żył. A tu cytrusowa posoczka we wszystkich trzech wersjach, choć na szczęście i coś ciekawszego się przebić potrafi.

Mandragore w wersji EDT zaczyna się klasyczną do bólu bergamotą. Nuda z nędzą słowem. Typowa świeżość obramowana badianem i rozmoczonym drewnem. Coś takiego pierwszy raz poczułem w Un Jardin sur Le Nil i nie jest to dobra cecha. Zdecydowanie nie jest. Czas niewiele dobrego jest w stanie zdziałać, bo Mandragore znika ze skóry z piorunującym tempie. Fakt, że później kompozycja troszkę się zestala, minimalnie ociepla, ale tego beznadziejnego cytrusowego brzmienia nie chce stracić.

Dużo korzystniej wypada bardziej stężona wersja, w której idzie dość łatwo wyczuć musujące przyprawy, wśród których anyż wypada o niebo lepiej niż w wersji EDT. Bergamotka i tutaj gra pierwsze skrzypce, ale ta dominacja nie jest tak przytłaczająca. Co ciekawe, w nutach początkowych EDP ma coś zielonego, wręcz ostrego. Śmiem przypuszczać, że może to być zasługa duetu czarny pieprz- szałwia. Empirycznie sprawdziłem i faktycznie jest to możliwe, a nawet całkiem prawdopodobne. No i woda perfumowana siedzi na skórze zdecydowanie dłużej, choć wciąż nie są to wyniki piorunujące a ledwie przeciętne. Wielką zaletą jest to, że bergamotka ma w dalszej części urwaną głowę i już się tak nie panoszy. I właśnie w tej wersji ostrości w kolorach zieleni stanowią o charakterze całej kompozycji. Fakt, faktem, że nawet Mandragore EDP jest marna, ale umownie można powiedzieć, że mniej marna niż EDT.

No i na sam koniec Mandragore Pourpre występujące tylko w koncentracji wody toaletowej. Nie jest to zerwanie z ideą mandragory, którą wypracowano w poprzednich perfumach a wręcz usilne kontynuowanie tej wizji. Mamy więc koszmarną bergamotkę i delikatny badian, ale właśnie w tej kompozycji Goutal i Doyen przełamały fatalne poszycie z banału i umożliwiły składnikom bazy pewną (choć niepełną) możliwość ekspresji. Nadal pozostaje to świeżak, ale tym razem ciekawy i potrafiący jakiegoś figla pokazać. W moim przypadku okazało się nim uczucie metaliczności, wręcz chirurgicznej stali wysterylizowanej za pomocą ekstremalnych środków. Ha i tym sposobem złapałem kadzidło deklarowane w składzie, które bardzo podobnie ukryło się w Baume du Doge (oczywiście Mandragore Pourpre i BdD to zupełnie odmienne zapachy). W tym wypadku czas działa na korzyść kompozycji, bo pod koniec wytwarza wrażenie ciepłej i w miarę przytulnej bazy, choć elementy bergamotkowe nie są w stanie zniknąć nawet na końcu.

Zmarnowany został potężne przesłanie i cała magia jaką niesie słowo „mandragora”. Nawet najnowsza interpretacja nie wydaje się zbyt dobra na takie imię. Z drugiej strony nie można mieć pretensji, że dwie Panie w taki sposób zobaczyły, niepachnącą przecież, mandragorę. Można było to wszystko lepiej sklecić, ale zabrakło bożej iskry. No cóż, może innym razem?

Annick Goutal, Mandragore EDT

Nuty: bergamotka, pieprz, anyżek, szałwia, imbir, labdanum, mięta, badian, bukszpan
Ocena ogólna: 3/10
Rok powstania: 2005
Twórca: Camille Goutal, Isabelle Doyen

Annick Goutal, Mandragore EDP

Nuty: bergamotka, pieprz, anyżek, szałwia, imbir, labdanum, mięta, badian, bukszpan
Ocena ogólna: 4/10
Rok powstania: 2005
Twórca: Camille Goutal, Isabelle Doyen

Annick Goutal, Mandragore Pourpre

Nuty: bergamotka, mięta, badian, ambra, rozmaryn, geranium, pieprz, paczula, mirra, olibanum, heliotrop
Ocena ogólna: 5,5/10
Twórca: Camille Goutal, Isabelle Doyen

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

bergamota w połączeniu z anyżkiem szałwią i pieprzem= odruch wymiotny gwarantowany

Moona
6 lat temu

Piękne ! Szlachetne/głębokie !