27 października 2010

Fridge by yDe Don’t Follow Me – „bardzo niebezpieczny”

Do organicznych zapachów podchodzę z dużą rezerwą, bo mając ograniczony warsztat trudno zrobić coś co przyciągnie uwagę na dłużej. Wspomnieć należy zapachy L’Artisan’a czy Strange Invisible, które są po prostu marne. Z drugiej strony Olivii Giacobettii udało się ciekawie wybrnąć z kłopotu używania tylko organicznych substratów i seria Honore des Pres może być uznana za interesującą. Z naszym polskim Fridge jest dodatkowy problem, bo wszystkie powyższe marki korzystają z utrwalaczy czy chemicznych komponentów przynajmniej w pewnym zakresie. Marka stworzona przez Magdalenę Beyer poprzeczkę podniosła najwyższej jak się da. Nie ma tu ani pół grama substancji nie organicznej. Nieorganiczne są (np. piasek morski stosowany w peelingach).

Don’t Follow Me przez długi czas istniało w formie pomady perfumowanej, gdzie składniki były zawieszone w maśle roślinnym. Ja do takich zabawek podchodzę raczej niechętnie i nawet na Miedzianą się nie pofatygowałem. Co innego, kiedy w ofercie pojawił się ekstrakt perfum. Dotychczasowe perfumy Fridge bazowały na wodzie, więc kompozycja była dwufazowa. Don’t Follow Me jest przygotowany na bazie organicznego alkoholu, więc od razy pomyślałem, że to może być coś super. W myślach miałem jednak obraz organicznych koszmarków.

I w końcu „psik!”, „psik!”…
Na szybko zapach może odrzucić, bo świdruje w nosie dymnym kminkiem okraszonym jakąś słodką, mdłą nuta. Na zimnie daje się poznać jako kompozycja otulająca, niosąca spory ładunek ciepła.
W domu zlewam się globalnie. Przy takim użyciu róża zaczyna dominować, spod spodu wychylają się gorące, wręcz kremowe nuty sandałowca. Co ciekawe, za nic nie czuć, że to perfumy organiczne. Jest nieźle!
Don’t Follow Me nie jest pachnidłem o tak prostej strukturze jak inne yDe. Tu wyraźnie coś zaczyna się dziać i to „coś” jest nad wyraz pozytywne. Lekko korzenne, kwiatowe, upojne i bogate. Pamiętajmy, że cały czas mówimy o czymś co powstało bez udziału syntetycznych składników. Gra ingrediencji naprawdę stoi na wysokim poziomie, ale…

Gdybym miał ocenić te perfumy pod względem sztuki perfumeryjnej to jest to pierwsza klasa i coś więcej. Problem polega na tym, że nie wyobrażam sobie wyjście w takim pachnidle do ludzi. Don’t Follow Me może robić za zapach do pomieszczeń, do samochodu etc, ale nie do ciała. Pachnie po prostu mało perfumeryjnie, że tak powiem.

Miło mieć na sobie tę kompozycję, ale bardziej samemu w domu niż do ludzi. Podczas dzisiejszego dnia nie mogłem opędzić się myśli, że robię za choinkę zapachową a nie pachnącego człowieka.
Na stronie Fridge czytamy:

„UWAGA! Ten zapach jest bardzo niebezpieczny! Uzależnia. Otwiera umysł i ciało, także tych osób, które znajdą się w Twoim otoczeniu. To afrodyzjak! Dobrze się zastanów zanim go użyjesz…”

Mógłbym mieć małą butelkę, żeby skrapiać się nim przed snem, ale trochę droga byłaby to przyjemność. Choć z drugiej strony trzeba pamiętać, że to „ekstrakt”. Tylko nie wiem czy do końca uzasadniona jest nazwa „ekstrakt perfum”.

Nuty: bergamotka, róża, kminek, goździki, drzewo sandałowe
Rok powstania: 2010
Twórca: Magdalena Beyer
Cena, dostępność, linia: za 50 mL ekstraktu zapłacimy w salonie Fridge 390 zł

Fot. nr 1 z fridgebyyde.pl
Fot. nr 2 z images.french-property.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
maniek
maniek
13 lat temu

Witam. Jeśli juz mowa o ciężkim zapachu dla otoczenia to może Pan Marcin umieści recenzje Kouros'a ?
Pozdrawiam.

Marcin Budzyk
13 lat temu

Mańku, zobaczę co da się zrobić. 🙂

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

czy jeszcze jest możliwa recenzja tego zapachu