23 października 2010

Tommy Hilfiger Loud for Her – na Woodstock’u też kwitła miłość… podobno

Tommy Hilfiger Lour for Her znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

W Polsce odbyła się już prapremiera głośnego duetu Loud, który miał być pierwszą serią Tommy’ego na wysokim poziomie. Kampania połączona z pionem Denim pod hasłem „Get Loud” może robić wrażenie zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę zaciągnięcie doń rockowego zespołu The Ting Tings, który ponoć miał wpływ na samą kompozycję. Zresztą Hilfiger we własnej osobie też jasno wyjaśnia przesłania składników. „Paczula ma się kojarzyć z Woodstock’iem”, przyznaje bez cienia zawahania. Choćby i firma wydała miliardy dolarów na promocje, opakowała flakon w czyste złoto i zaciągnęła pół Hollywood do promocji to bez jakości kompozycji wszystko na nic. Zobaczmy co w trawie piszczy.

Loud for Her, podobnie jak wersja męska, miał być próbą zamknięcia zapachu róży i paczuli w objęciach ulepu owocu liczi. Kiedyś ten temat w ciekawy sposób pokazał sam Francis Kurkdjian w swojej koronnej kompozycji- Manakara. Próżno jednak porównywać zapach z głębokiej niszy do massmarketowego produktu. I to nie tylko przez wzgląd na cenę, ale na rodzaj odbiorcy przede wszystkim. Z drugiej strony na plus zaliczam to, że Loud for Her faktycznie eksploruje deklarowane obszary róży i liczi, choć w formie bezsprzecznie biedniejszej, skromniejszej i, co tu dużo mówić, gorszej niż wariacja Indult.

Początek miło mnie zaskoczył, bo przyzwyczaiłem się ostatnio do róż okraszonych owocowymi głowami (czy to cytrusami w Pink Quartz czy malinami w Apparition Pink i Absolutely Me). Tutaj próżno tego szukać. Loud for Her startuje od róży i to wcale nie głośno. Posunąć mogę się do stwierdzenia, że opakowanie go w elegancki flakon i logo Chanel pozwoliłoby klasyfikować perfumy jako kobiece i eleganckie. Jednocześnie jest tam pewna doza słodyczy, ale dziwnej. Z tego powodu wnioskuję, że wniesionej przez jakiś chemiczny składnik, ponieważ cukier z róży pachnie inaczej, inny jest też ten z liczi. Nie jest to wada. Po prostu stwierdzam fakt. Później Loud for Her nie zmienia się zanadto, choć możemy zaobserwować powolny dryft w stronę słodyczy liczi. I tutaj taka moja mała dygresja. W świecie realnym często mówimy, że coś jest „oczojebne”. W takim samym kontekście można zapach liczi nazwać „nosojebnym”. Na szczęście w perfumach Hilfigera jego moc została ograniczona i pojawia się stosunkowo późno, kiedy zapach zdąży częściowo stopić się ze skórą. Wtedy Loud for Her pachnie już bez tak dużej mocy. Ładnie, różanie, ale jednak wtórnie.

Nuty: róża, paczula, liczi
Rok powstania: 2010
Twórca: Aurelien Guichard, Yann Vesnier
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w perfumerii Sephora w pojemnościach 25, 40 i 75 mL

Fot. nr 3 z cache.gawker.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Średnia jest ta wersija damska. Są lepsze roze.
Kasia

Marcin Budzyk
13 lat temu

Trudno się nie zgodzić z tą opinią. 🙂
Pozdrawiam, M.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

kopia XS Paco Rabne, tamta perfuma przynajmniej moze siepodoba ci jest na pewno bardziej uwaodzicielska

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

mi się ta róża bardzo podoba. w połączeniu z paczuli daje hipnotyzującego kopa.

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Anonimowy, to zależy też od skóry. Moja nie pokazuje nic nadzwyczajnego w tym wypadku.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

to na pewno, zależy skóry i od indywidualnych preferencji 🙂 widzę że niektórzy zarzucają LOUD sztuczny zapach – to też wydaje mi się, że zależy. Mi pasuje bardzo, ale trudno napisać o zapachu cokolwiek obiektywnego – jednym pasuje, jednym nie.

Marcin Budzyk
13 lat temu

Można ocenić obiektywnie jakość składników i sposób ich połączenia (to czy tworzą płynne akordy)