26 grudnia 2010

Olfaktoryczne rzeźby Majdy Bekkali; Songe pour femme…

… oraz Songe pour homme

Perfumeria Quality Missala na koniec tego roku zrobiła nam jeszcze jedną niespodziankę i wprowadziła do swojej oferty markę niszową, o której muszę wspomnieć choćby przez wzgląd na flakony.

Majda Bekkali wzbudza we mnie bardzo mieszane odczucia, nie tylko jako marka, ale również jako człowiek. Mieszane nie znaczy negatywne. Ma pomysł na swoje życie, który okazuje się skuteczny. Nie ukończywszy żadnej szkoły dla „nosów” weszła do pachnącego biznesu w stylu amerykańskim, który jednak może budzić pewne zastrzeżenia. Majda nie boi mówić się, że jest dobra w tym co robi. Nie podkula ogona, choć to czy naprawdę jest taka świetna pozostaje dla mnie kwestią nierozstrzygniętą.

W Paryżu otworzyła swoją firmę (Lilly de Reve), która specjalizuje się w robieniu perfum na zamówienia artystów, projektantów mody, jubilerów i in. W portfolio ma tylko ostatnie dwa zapachy z serii Les Sculptures Olfactives i zagadnieniem otwartym pozostaje ilości jej klientów. Z drugiej jednak strony mogę się założyć, że chleba z wodą jeść nie musi, bo PR ma przedni dla niezorientowanych. Czytając jej wypowiedzi można odnieść wrażenie, że firma, która nie posiada swojego pachnidła jest przedsiębiorstwem patologicznym, bez duszy, skazanym na porażkę. Ale uwaga! Każdy może zrzucić fatum przez powierzenie Majdzie zadania skomponowanie perfum, które zostaną naszym „najlepszym ambasadorem”. A tak w ogóle to są to „więcej niż perfumy, to olfaktoryczne rzeźby”. Już dawno nie widziałem tak zabawnych wizji.

Wizytówką marki Majda Bekkali jest linia Sculptures Olfactives, która co roku będzie się powiększała o dwie kompozycje zapachowe. Każdy duet będzie umieszczany w innych flakonach, które powstaną w wyniku współpracy z rzeźbiarzem. Butelki pierwszej serii wykonał dla przykładu Claude Justamon metodą traconego wosku. Każdy egzemplarz jest numerowany i wykonywany oddzielnie, co stanowi niewątpliwy atut marki. Trudno jednak nie ocenić subiektywnie tych dzieł sztuki. Mnie przypominają głowę odciętą gilotyną z zawiniętym zawadiacko przełykiem. Lekko makabrycznie, ale cóż na to mogę poradzić.

Najważniejsze są jednak zapachy, więc teraz o nich. I tu przekonamy się, że Majda Bekkali talent i umiejętności ma.

Majda Bekkali Songe pour elle

Paradoksalnie kompozycja damska jest dużo lepsza od męskiej. Songe pour elle zaczyna się zielono. Cierpkości i dość dużej dozy kwasowości dodaje czarna porzeczka (liście), ale za to nie czuć wcale cytrusów. Perfumy faktycznie są miękkie i przypominają ogród po deszczu, choć nie ma w nich dominujących i wulgarnych nut kwiatowych. Owszem, jaśmin, kwiat pomarańczy i ylang ylang bogato zdobią środkową część kompozycji, ale nigdy nie przebijają się przez lekki, niemal astralny charakter perfum.

Rzeczą najważniejszą w moim mniemaniu jest obecność wyraźnie zaznaczonych nut żywicznych. Kadzidło gra odległe skrzypce, ale bardzo łatwe do detekcji nawet dla mało wprawionego nosa. Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie olibanum stoi za tym lekkim, czystym brzmieniem Songe pour elle i czyni z nich wspaniałą kompozycję perfumeryjną.

Pewnym zarzutem może być wejście w animalne nuty, których jednak nie czuję zawsze. Zależy to pewnie od jakiś nieznanych mi czynników. Trudno jednak przemilczeć fakt, że wchodząc po prysznic, kiedy ciepła woda dotyka ciała, pachnidło Bekkali wydaje fekalne odgłosy. W wyniku odparowania lżejszych ingrediencji na skórze wzrasta udział ciężkiego kastoreum, które po wpływem gorącej wody ulatuje i tworzy ten mało przyjemny efekt.

Nuty: petitgrain, neroli, kwiat pomarańczy, czarna porzeczka, elemi, kumin, jaśmin, ylang ylang, kastoreum, drzewo cedrowe, piżmo, drzewo gwajakowe, olibanum, skóra, labdanum, papirus
Rok powstania: 2010
Twórca: Majda Bekkali
Cena, dostępność, linia: za 130 mL wody perfumowanej zapłacimy 1200 zł w perfumerii Quality Missala

Majda Bekkali Songe pour homme

Męskie pachnidło jest… męskie. Na pewno pozbawione oryginalności wersji dla kobiet, ale solidne. Czuć, że twórczyni celowała raczej w konserwatywną część klienteli. Warto jednak zauważyć swoisty paradoks, bo oprócz klasycznych nut mamy tutaj w sporo ciepłej wanilii i pewną dozę kwiatów. Po cichu muszę powiedzieć, że nie jestem w stanie rozpoznać tych wszystkich składników, o których czytam w składzie. Jest może pieprz i bergamotka, wanilia i nieokreślona nuta kwiatowa. Obecność drzewnej bazy jest bezdyskusyjna, ale rozłożenie jej na czynniki pierwsze niemożliwe. Majda Bekkali zabawiła się interesującymi ingrediencjami, lecz nie do końca wykorzystała potencjał jaki dają. Jest bezpiecznie, ale nijako.

Nuty: bergamota, różowy pieprz, jaśmin, wanilia, szafran, drzewo cedrowe, drzewo kaszmirowe, oud
Rok powstania: 2010
Twórca: Majda Bekkali
Cena, dostępność, linia: za 130 mL wody perfumowanej zapłacimy 1200 zł w perfumerii Quality Missala

Wszystkie fotografie z  lillydereve.fr z edycją własną

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Podejrzewam że jest wiele ciekawszych( i tańszych) marek-jak chocby Boadicea the Victoriouscx

Marcin Budzyk
13 lat temu

*Tak, to prawda. Jednak flakony są tak nietypowe, że marka pewnie na siebie zarobi… A zapachy Boadicea ciekawe są średnio… 🙂 W Quality dostępne w dodatku chyba tylko te "bezpieczne" kompozycje stoją na półkach. Zajmę się nimi po Nowym Roku.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

BtV taka tania nie jest, a to co wydaje sie najciekawsze (patrzac na nuty) czyli Agarwood Collection kosztuje po 450 funtów za flache

Marcin Budzyk
13 lat temu

… i nie jest doistępne w Polsce…

fqjcior
13 lat temu

Ta Pani wie, jak nie wzbudzić mojego zainteresowania. W ogóle robi to na mnie wrażnie skrajnie snobistycznego, z mocno dorobioną ideologią. No i cena – żart.

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Fqjcior- czasami mam wrażenie, że niszowy biznes kręci się w większości wokół snobów… Te wszystkie rzeźbione flakony, złocone obudowy, drobinki metali szlachetnych… A zapachy najczęściej marne…

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Testowałem dzisiaj Boadicea the Victoriouscx Explorer oraz na drugiej ręce L'ARTISAN PARFUMEUR Coeur de Vetiver Sacre-o połowę tańszy Coeur jest dla mnie bezprzecznie lepszy-czyli cena nie jest wyznacznikiem jakości

-wierny czytacz

Marcin Budzyk
13 lat temu

* Wierny czytaczu… Akurat Coeur de Vetiver Sacre to majstersztyk i fenomen… Z nim mało co może się równać… A Explorer'a jeszcze nie wąchałem. Po nowym roku zajmę sie BtV.
Pozdrawiam.

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

" A Explorer'a jeszcze nie wąchałem" dużo nie straciłeś-pozdrawiam

-wierny czytacz

Anonimowy
Anonimowy
7 lat temu

Fenomenalne zapachy ! Krytyka jestnieuzasadniona .. absolutnie doskonale i mistyczne!