8 listopada 2011

Karl Lagerfeld Karleidoscope — niech się kręci

Karl Lagerfeld Karleidoscope.

O tym, że Karl Lagerfeld przykłada się do swoich perfumeryjnych kreacji wiadomo nie od dziś. Dość powiedzieć, że od 1978 roku premierę miało tylko 13 zapachów tego artysty i wszystkie, które znam trzymają poziom. To podsycało nadzieje, że Karleidoscope będzie czymś szczególnym.

Nie mam niestety oficjalnych materiałów prasowych nt. tej kompozycji, a z przyjemnością rzuciłbym na nie okiem. Ciekaw jestem, co jest napisane tam o nazwie. Już od dawna żadne imię perfum nie wzbudziło we mnie takiego głodu wiedzy. No bo przecież kalejdoskop kojarzy się nam od razu z rozmigotanymi szkiełkami, które mile łechcą oczy dzieci. Zresztą nie tylko ich. Wstawienia imienia projektanta pozwala przypuszczać, że Karleidoscope ma wyrażać całą jego twórczość lub jego samego jako człowieka. To oczywiście tylko gdybanie i rzecz bez większego znaczenia, bo przecież liczy się sam zapach.

Szczyt delikatności i niesamowita misterność wykonania to główne dwa przymioty tych perfum. Nawet przy wielkiej dawce kilkunastu psików zapach pozostaje subtelny i gładki. Na początku uznałem to za wadę, ale po dokładnych testach wiem, że tak ma być. Karleidoscope to druga… Czytaj dalej… skóra, niemal niewidoczna, ale jednak dająca niesamowite efekty. Prawie stapia się z

Kobieta w kimono, autor nieznany.

ciałem i czasami miałem wrażenie, że płyn w butelce Lagerfelda jest zapachową interpretacją kobiecej skóry.

Pudrowość fiołka to motyw przewodni, ale nie bezwzględnie dominujący. Tuż za nim wyrasta upajający heliotrop żywcem wyciągnięty z innych dobrych perfum. Powiem Wam tak: Karleidoscope jest naprawdę cichą, znacznie bardziej czystą i cielesną wersją klasycznej Love, Chloe. I absolutnie proszę sobie nie wyobrażać, że są to jakieś popłuczyny lub cień tamtej kompozycji. Lagerfeld po prostu zaproponował szalenie cielesny zapach, którego największym atutem jest właśnie spokojny rozkwit. Od kwiatowego i pudrowego początku po piżmową, miękką i zmysłową bazę. W żadnej chwili nie plastikową, co też ma wielkie znaczenie.

Karleidoscope przypomina mi nawet nie słowa, ale myśli. Myśli czarodziejskie, mające moc sprawczą. Piękny jest!

Nuty: arcydzięgiel, fiołek, heliotrop, piżmo, bób tonka, benzoin, frezja, paczula
Rok powstania: 2011
Twórca: Christophe Raynaud
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w perfumerii Sephora; za 30 mL zapłacimy 159 zł, a za 60 mL 259 zł.
Trwałość: bardzo dobra; około 8-9 godzin

Fot. nr 1 z sephora.pl
Fot. nr 2 z painting6691.ods.org

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

Marcinie opis intrygujący i do tego podobieństwo do Chloe Love. Dla mnie konieczne do wypróbowania. Z Chloe Love Intense trafiłeś w me gusta idealnie, zapachowe cudo.
Pozdrawiam
Jagoda

Marcin Budzyk
12 lat temu

Jagodo. Nie uwierzysz, ale pisząc o Karleidoscope pomyślałem o Tobie. Myślę, że bardzo by Ci się spodobał. Zerknij na niego w Sephorze i daj znać, czy się nie pomyliłem. 🙂

A Chloe Love Intense to faktycznie cudo. Ja nawet rozważam zakup małej pojemności, bo wieczorem lubię się skrapiać tymi perfumami.

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

Dziękuję, chyba się zarumieniłam 🙂
Zapach oczywiście sprawdzę jak tylko znajdę czas. Wyczekuję bardzo Twojej recenzji Lalique La Perfum, jestem ciekawa Twojego odbioru i opisu.
Jagoda

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

Marcinie Karleidoscope rzeczywiście podoba mi się. Coś mi przypominają tylko nie bardzo wiem co, ale nie jest to Chloe Love.
Jagoda

Marcin Budzyk
12 lat temu

Dla mnie to żywo lżejsza wersja Love Chloe. No, ale co nos to inne skojarzenia. Najważniejsze, że zyskał uznanie i test nie był marnowaniem czasu.

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

opakowanie perfum po wyciągnięciu flakonika jest kalejdoskopem, w którym widać sylwetkę Karla

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Mój ukochany zapach… 🙂

zelgadia
10 lat temu

Cudo! Trafiłam zupełnie przypadkiem z racji promocji w Sephorze i kupiłam póki co 30ml. Wiem, że to wszystko bardzo subiektywne doznania, ale mnie ten zapach kojarzy się ze skórą. Może niekoniecznie kobiecą naturalną skórą, ale taką, która niesie ze sobą tajemnicę zawartą w woluminach w misternych, skórzanych oprawach. Kojarzy się z ulubioną książką, wyszperaną w antykwariacie do której często i z wielkim pietyzmem się wraca. Dawno żaden zapach mnie aż tak nie zaskoczył i zachwycił jednocześnie, zwłaszcza, że zazwyczaj gustuję w słodszych nutach. Ta jest dla mnie klasyczna i wytrawna, idealna zarówno do garsonki, jak i do luźnego stroju w kolorze khaki i dysput o filozofii…

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Powachalam Karl Lagerfeld, Eau de Parfum, zachęcona tym, ze to przecież dyrektor kreatywny marki Chanel, wiec oczekujemy raczej czegos dobrego. Rzeczywiscie zapach jest bardzo piękny, chociaż inne perfumy obecne na rynku mogą go przytloczyc, bo jest delikatny i taki nienarzucający swojej obecności. Okreslilabym go jako swiezy, kwiatowy, bardzo elegancki, niektórzy nie gustują w takich perfumach, a ja akurat je po prostu uwielbiam. Pozwala na jakiś czas odpocząć od owocow, slodkosci i Orientu. Może troszeczkę przypomina Chloe, Chloe, ale tylko odrobine, bo jest to cos absolutnie oryginalnego i wyjątkowego. Butelka ma fajna estetykę, z dużym, srebrnym, kanciastym, rockowym zamknieciem, sam plyn posiada kolor nie tyle rozowy, co brzoskwiniowy, czyli jak sadze stawiamy tu bardziej na dojrzala kobiecość a nie frywolna, slodka dziewczecosc. Domyslam się, ze działa pobudzająco, odswiezajaco i energetyzująco jak woda kolonska, natomiast nie powinien raczej odurzać. Na pewno dopelnilby niejedna damska toaletke. Na pudelku widnieje profil Karla z kucykiem i w okularach. Mysle, ze warto zapolować na ten produkt, widziałam do w Super – Pharm, duza pojemność w smiesznej cenie, obnizonej z ponad trzystu złotych na około sto siedemdziesiąt, już w tej chwili tak dokładnie nie pamiętam, bo nie mam przed oczami. Renata

dorota
9 lat temu

A kiedy recenzja sun moon stars:) chłonę wszystko:) pozdrawiam serdecznie Dorota.

Lusija
9 lat temu

Sun Moon Stars również poproszę:) Mnie te perfumy urzekly:)…
Ale wróćmy do Karleidoscope… kupiłam zachęcona recenzją.. bo uwielbiam zapachy pudrowe, zmysłowe, ciepłe. Zapach jest ciekawy… lecz na razie mnie nie zachwycił… wiec testuję. Martwi mnie to, że przypomina mi on zapach babcinej toaletki:(
Cóż, spróbuję powalczyć:)
Pozdrawiam serdecznie
Lusija

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Witam. Zapach szalenie cielesny…dobrze powiedziane. Kupilam urzeknieta Twoja recenzja Marcinie. Ma w sobie to COS, narazie testuje. Na mnie nie trzyma się dlugo,ale piękny jest… 🙂 Kasia

Porcelanowa
8 lat temu

Mam od tygodnia to cudo, więc mogę się wypowiedzieć. Do tej pory lubiłam zapachy raczej słodkawe, bałam się, że nie będzie do mnie pasował. Kupiłam go w ciemno, bez wąchania. Pierwsze psikniecie nie oczarowało, ale użyłam na cały dzień do pracy. I… jestem zachwycona! Sposób w jaki się rozwija, jaką tworzy aurę na skórze, niby jest delikatny, ale czułam go cały dzień (zaczął gasnąć po ok. 8 godzinach). Z pewnością jako perfumy do biura są idealne, nienachalne, z wdziękiem i odróżniające się. Na początku miałam obawy, że mogą być zbyt poważne jak dla mnie, ale z drugiej bliżej mi do 30 niż 20, więc czas odstawić niektóre zapachy z półki lolitki. ;P

Marcin Budzyk
8 lat temu

Cieszę się, że Karleidoscope Ci się spodobał. To naprawdę dobre perfumy. I niebanalne.

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Zapach przepiękny- nienachalny, elegancki, niekrzyczący – klasa! Doskonale pachnie podczas tegorocznej zimo-wiosny :)))
Dorota