9 stycznia 2012

Guerlain Idylle Eau de Parfum — złoty czosnek

Idylle to pierwszy zapach skonstruowany przez Thierry’ego Wassera dla Guerlain po odejściu wielkiego Jean-Paul’a. Od jego premiery (2009) mija trzeci rok, a on wciąż wydawał mi się za trudny do opisu. 

To z powodu banalnej (choć powierzchownej) prostoty, dużej ilości kwiatów, dziwnej butelki i statusu bestsellera. Dużo łatwiej pisać o niszowych, nieznanych perfumach, ponieważ zdarzenie z Idylle to coś na kształt kolizji z żywą legendą. Przynajmniej dla mnie.

Różany początek nie jest zabójczo intensywny, choć nie brak mu mocy. Nie jest też przesadnie słodki, co wydawać może się dziwne, jeśli weźmiemy pod uwagę deklarację użycia liczi i maliny. Te dwa owoce działają zazwyczaj na zasadzie synergii, która powoduje powstanie koszmaru o cukierkowym ulepie. W Idylle zręcznie uniknięto tego losu, co jest pierwszym dużym plusem. Kompozycja lekko tylko muska kwaśny i owocowy obszar. Wasser rzucił jak gdyby transparentny puder o aromacie liczi na jasnoróżowe płatki róż. Piękny efekt! Podkręcony w dodatku chłodnym wydźwiękiem róży.

Rewia kwiatowych nut w późniejszych momentach nie zachwyciła mnie już tak bardzo. Dalej czuć Królową Kwiatów, ale wchodzą na deski też inne, trudne do identyfikacji akordy. Na pewno docenić trzeba… Czytaj dalej… fakt, że Idylle Eau de Parfum nie haczy o syntetyczne elementy. Nawet jeśli środkowe etapy posiadają troszkę zbyt mało charakteru to dalej są naturalnym, pięknym kwiatowym bytem. Pokusiłbym się wręcz o przymiotnik „posągowe”.

Kamienna Róża, Lone Dakota.

Może coś ze mną nie tak, ale od rzeźby Dawida wolę chodzącego gdzieś po nim pająka. Żywotność i nieprzewidywalność tego drugiego to dla mnie coś cenniejszego niż zimne piękno i perfekcja. Choć grzechem byłoby powiedzieć, że w Idylle nie ma życia. Daleko mu do (podobnego w sensie składu) zapachu Elie Saab Le Parfum, gdzie nie działo się zupełnie nic.

Przewrotnie za to została potraktowana baza. Lekko cierpka, znowu transparentna, ale jednak z wyczuwalną paczulą i pojedynczymi kroplami kwiatowych esencji. Trochę przypomina modern-chypre, choć ja za tym określeniem nie przepadam. Szypr ma być szyprem, a to jest po prostu pauperyzacja na własne życzenie. W imię masowej kultury mam rezygnować z ostrego i trudnego akordu, który wyznaczył Francois Coty w swoim legendarnym Chypre? Oczywiście nie zmienia to faktu, że Idylle Eau de Parfum posiada lekko ostrą, kwiatowo-paczulową bazę. I na mój nos zupełnie nie chemiczną, a zaskakująco prawdziwą.

Linijka i kątomierz użyte zostały tu trochę w nadmiarze, ale to nic dziwnego: w końcu to wielki debiut Wassera w roli głównego nosa Guerlain. Widać, że się postarał. Czego nie można powiedzieć o designerach. Butelka przypomina mi tylko wielki, złoty czosnek…

Nuty: róza, malina, liczi, frezja, lilia, piwonia, konwalia, jaśmin, paczula, piżmo
Rok powstania: 2009
Twórca: Thierry Wasser
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w trzech pojemnościach: 35, 50 i 100 mL (cena odpowiednio: 278, 377 i 547 zł)
Trwałość: dobra, około 7 godzin

Fot. nr 3 z finartamerica.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

dla mnie zbyt kwiatowy i zbyt babciny

Beata
Beata
12 lat temu

A mnie bardzo podoba się Twoja recenzja. Jak zwykle mistrzostwo.

Co do samego Idylle to chyba nawet nie testowałam go jakoś dokładniej. Ostatnia, limitowana wersja z tego roku była więcej niż niezła natomiast. Wąchałeś może?

RóżWKamieniu
12 lat temu

A ja właśnie w Idylle lubię tę delikatną i lodowatą kwiatowość. 🙂 Choć duet też jest niezły to mi najbardziej i tak pasuje klasyk. 🙂

Marcin Budzyk
12 lat temu

* Anonimowy. No cóż… Co skóra i nos to inne wrażenia. Według mnie Idylle nie ma kwiatowej nuty znanej z kompozycji zapachowych lat 80. i 90.

* Beato. Dziękuję za miłe słowo. Mówisz o tej paczulowej?? Kurczę, niestety jej nie wąchałem. Zresztą nie wąchałem innych Idylle. Postanowiłem zacząć od klasyka i powoli iść coraz głębiej.

Różu. Też za to cenię Idylle. Duet nie znam, ale poznam. Pewnie niebawem.

on_kolorowanka
12 lat temu

Odbieram słowne rozłożenie Idylle zamieszczone powyżej jako swego rodzaju prywatną wiadomość adresowaną na moją mailową skrzynkę. W pewnym sensie to odpowiedź na zaczepki i ponaglania by wziąć i rozprawić się z Idylle, która wyznacza drogę kwiatowego, sieciowego szlaku wniebowstąpienia, na poboczach tej drogi można spotkać eaudemoiselle de Givenchy , toaletową Clasque JPG oraz niedoceniany Encre Noir Pour Elle. Początek roku przyniósł zmiany cen i tak za 35,50 i 100 ml zapłacimy odpowiednio 289,389 i 565zł

Marcin Budzyk
12 lat temu

Powiem Ci, że ja właśnie dlatego wziąłem się za Idylle. Tylko dla mnie wyznacza nie tyle drogę kwiatowego szlaku, co szlaku licznych limitowane Idylle (a słyszałem, że część jest bardzo dobra).

I w końcu zebrałem się do kupy i przetestowałem gadzinę. Na swoją kolej czeka jeszcze Very Irresistible, AoD, No.5 i kilka innych też.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

kwaśne kwiatki, retro, zapach babciny, duszący, nieprzyjemny w noszeniu. W wersji EDP nie do przejścia.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Jak go powąchałam, to mi łzy popłynęły, bo tak pachniały torebki mojej babci, która odeszła wiele lat temu. Zakładam, że jest zatem podobny do jakiegoś starego pachnidła, czyli dość wtórny. Na początku wydał mi się właśnie taki babciny, kilka wizażanek określiło go jako "pogrzebowy". Coś w tym jest. Kojarzy mi się ze Świętem Zmarłych, lasem na jesień, złotymi liśćmi w szczególności i żółtymi chryzantemami. Jak dla mnie… bomba na tę właśnie porę roku. Pasuje do stroju z lekkim zacięciem vintage, beretu, szalika i wełnianego płaszcza, najlepiej w kratkę. Pod spodem obowiązkowa jedwabna bluzka i drobny naszyjnik z pereł, a jeszcze głębiej już tylko koronki.

anna- rozalia
9 lat temu

A dla mnie Idylle są piękne. Lodowaty, zimny, czysto kwiatowy. Często męczy i przydusza, trzeba mieć na nie dzień, ale na pewno nie nazwałabym ich babcinym. Dla mnie to własnie bardzo nowoczesne ujęcie kwiatów. A bardziej od edp uwielbiam edt 🙂

Anonimowy
Anonimowy
7 lat temu

Delikatna i lodowata kwiatowość?? Nic podobnego. Byłam bardzo ciekawa tego zapachu, chociaż przyznam, że flakonik mnie zniechęcał. Ale skład wydawał się bardzo "mój" – konwalia, bez, frezja, peonia, róża – po prostu spełnienie marzeń. A zatem co tak śmierdzi??? Pierwszy niuch i – ale śmierdzi! Ale to nic, to dopiero pierwszy niuch. Perfumy muszą pobyć na skórze. Drugi niuch, trzeci i kolejny – coś straszliwie daje po nosie! Coś ostrego, nieprzyjemnego. Przychodzi mi na myśl smród papierosów. Po kilku godzinach – ciągle paskudny, wwiercający się smród-metal i papierosy. Nie jestem w stanie tego znieść! A miało być tak pięknie 🙁 Gdzie te kwiatki, pytam! Jest w tym zapachu coś co drastycznie zagłusza te piękne kwiaty. Coś co wbija mi się w nos i powoduje, że wykrzywiam się z obrzydzenia.

Anonimowy
Anonimowy
7 lat temu

"Są naturalnym, pięknym kwiatowym bytem" – ???
Co to to nie.
"Lodowaty, zimny, czysto kwiatowy" – również się nie zgadzam.

Dla mnie Idylle to trauma.

Nigdy nie spodziewałabym się, czytając nuty zapachowe, że poczuję coś tak strasznego 🙁

Dla mnie Idylle to metaliczna nuta i popielniczka pełna niedopałków zamknięte w przedziwnym, staromodnym flakonie. Wszelka woń kwiatów została zabita. Czym? Nie wiem.
Mój nos cierpiał okrutnie.

Justyna

Monika Eliza Słocińska (Zalewska)

mi pachnie rewelacyjnie, jakbym miała przyrównać zapach do koloru – to taki fiolet, podobnie trochę od Dune, a później do Organzy, ale to taki ciepły zapach jakby "w cieniu".