25 marca 2012

Igrzyska Śmierci, czyli jak zapanować nad ludem…

W piątek miała miejsce premiera Igrzysk Śmierci. Nie pożałowałem 16 złotych i podreptałem do kina na nocny seans. Sen mnie nie zmógł 🙂 . 

Film przypomina bogato udekorowaną historię o walkach między pająkami w zamkniętym słoiku. Dopiero, kiedy zostają zaczyna się robić interesująco. Czytaj dalej…

Effie Trinket.

Gary Ross przenosi nas do świata przyszłości. Na zgliszczach Stanów Zjednoczonych wyrósł dziwny twór państwowy – Panem. Podzielony jest na 12 dystryktów i obszar stołeczny. Każda z dwunastu części specjalizuje się w dostarczaniu określonych produktów dla ostatniego ogniwa, w którym mieszka elita rządząca. Przepaść ekonomiczna między nimi jest kolosalna. Aby zapobiec rebelii, która kiedyś zniszczyła Stany Zjednoczone Rząd urządza corocznie Głodowe Igrzyska. Z każdego dystryktu bierze w nich udział jedna kobieta i jeden mężczyzna (w zasadzie chłopiec i dziewczyna, bowiem uczestnicy muszą być nastolatkami; wybór następuje przez losowanie). Zwycięża ten, kto przeżyje najdłużej. Jasny jest przekaz takiego postawienia sprawy: ludzie dziedziczą piętno i winę przodków. W zakamarkach zniewolonych ludzi wciąż tli się dążenie do wolności, które trzeba kontrolować.

W brutalnym show każdy walczy z każdym, do ostatniej kropli krwi, ale prawdziwym wrogiem ludzi jest władza. Podczas Igrzysk widzimy wiele postaw moralnych: od totalnej degeneracji uczuć spowodowanej instynktem samozachowawczym po szczerą przyjaźń. Oglądając reprezentantkę dystryktu 12 – dzielną Katniss – nabieramy nadziei, że ten chory system można jednak skutecznie pokonać.

Reprezentanci 12. dystryktu.

Oprócz ciekawych zmagań bohaterów w dziczy, Igrzyska Śmierci w groteskowy sposób pokazują wpływ mediów na całość uniwersum. Każdy z uczestników przed rozpoczęciem show musi prezentować się mieszkańcom Kapitolu na wielu płaszczyznach. Powinien odgrywać rolę celebryty, zdobywać sympatię, szeroko się uśmiechać w telewizji. Cel jest jeden – zdobyć sponsorów, którzy będą pomagać w trakcie właściwego starcia, którzy zwiększą tym samym szanse na przeżycie. To właśnie w wątkach medialnych poznajemy Effie Trinket – karykaturalną specjalistkę PR drużyny z 12-stki i jedną z najciekawszych postaci w filmie.

Film należy do gatunku science-fiction. Niebo jest wielkim monitorem, na którym wyświetlają się sprawy techniczne (np. lista konkurentów, którzy zginęli). Organizatorzy za pomocą paru kliknięć są w stanie wykreować pożar, bestie i zmieniać pogodę. Nie jest tego jednak za dużo i główny wątek nie ginie w gąszczu elektroniki. W skali 1-6 daję 4.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

Oj, widzę że to zupełnie nie moja bajka. Avatary i tego typu filmy nie przemawiają do żadnej części mnie.
Ala

MariaMaKota
12 lat temu

Tak do mnie też nie. Zresztą pomysł z grą o życie jest mocno odgrzewany. I ciężko mi się zidentyfikować z nastolatkami w dresach 🙂 Ale na Iron Sky pójdę 😀

Beata
Beata
12 lat temu

Dołączam do przedmówczyń. Taka fabuła zupełnie mnie nie zachęca do pójścia do kina.

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

też dałbym mu 4. może z małym plusem.

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

z tego co mówisz to jest to nieudolna kalka megakultowego "Uciekiniera". Coś w sam raz dla skretyniałych amerykańskich nastolatków.

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

Oprócz "Uciekiniera" twórcy inspirowali się też zapewne "Rollerballem".
Pozdrawiam
Nebelwerfer

Marcin Budzyk
12 lat temu

Przyznam szczerze, że mnie też takie fabuły nie pociągają. Z drugiej strony wykonanie pewnych wątków jest tu naprawdę świetne (w tym medialnego, który odgrywa może nie kluczową, ale ważna rolę). Nie jest to może arcydzieło, ale obejrzeć się da. 🙂