Womanity to świetny zapach. Trudny, kawiorowy i bardzo muglerowski. Nie dziwota, że doczekał się kolejnego sequela. Za to w pewną konsternację wprowadza nuta główna nowej wersji Eau pour Elles, czyli truskawka. Do tej pory brand znany był z podkręcania swoich perfum bardziej ambitnymi składnikami. No, ale to w końcu Mugler: może i truskawkę potrafił zaczarować.
Truskawka niedojrzała. |
Do recenzji tych perfum zabieram się od dawna. Główną przeszkodą w pisaniu jest po prostu ich nijakość na tle klasycznego Womanity. Eau pour Elles zachowuje klimat rodzica, ale traci ostry sznyt kawiorowy. Nie będę Was oszukiwał – to już nie jest kompozycja trudna. Jest wygładzona, zmakdonaldyzowana.
Słowo daję, że początek jest cytrusowy. I to mocno! Później za to Eau pour Elles staje się homeopatyczną kopią klasyka. Gdzieś w tle czuć kawiorowe niuanse. Truskawka jest wybitnie bez duszy, bez soczystej czerwieni. Można, co prawda, wyczuć przebłyski genialnych akordów. Dominantą jest jednak woda, która rozcieńcza wszystko inne. To zdecydowanie nie jest dobry zapach. I nawet pisanie o nim nie sprawia przyjemności.
Nuty: truskawka, kawior, akord morski, figa
Rok powstania: 2012
Twórca: Chrisine Nagel
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa; za 50 mL zapłacimy 259 zł, za 80 mL – 339 zł
Trwałość: średnia; około 4-5 godzin
Fot. nr 2 z lissadellhouse.com