19 października 2012

Calvin Klein Encounter — drzewna i słodka pyszność

Calvin Klein Encounter znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Calvin Klein Encounter to chyba najbardziej oczekiwany męski zapach w tym roku. Przynajmniej przeze mnie. Czy mariaż oud, koniaku i rumu w selektywnej perfumerii ma szanse pachnieć dobrze? Czytaj dalej…

Pytanie tylko pozornie jest łatwe. Zacznę od tego, że Encounter swoim klimatem nawiązuje do Zirh Ikon i John Varvatos Vintage. Mniej w nim dymu, a więcej kręcących w nosie elementów z drewna i przypraw. Jest też wyraźnie słodszy. Nie uwierzycie, ale mnie kojarzy się z aromatem mojej ulubionej bomboniery z dzieciństwie – wedlowskiej Pasjonaty (jak czyta to jakiś PR-owiec Wedla to ja bardzo chętnie przygarnę roczny zapas :)). Pewnie zaskoczę Was jeszcze bardziej, ale nie w tym miejscu na myśli woni czekolady. Wszystkie praliny „bezalkoholowe” zawierają bowiem minimalną ilość alkoholu. Mniejsza o to, jakie spełnia on funkcję. W każdym razie po otwarciu bomboniery unosi się nad pudełkiem taki słodki i nieco ostry zapach. I właśnie z tym skojarzył mi się Encounter. Słowo!

Mężczyźni pracujący przy wycince drzew (autor nieznany).

Kardamon w środku.

Wchodząc w głębszą analizę, muszę napisać, że tak różowo nie jest. Początek jest świdrujący, z wyraźnymi cytrusami i przełamany zielonym kardamonem. Oud z cedrem również jest wyczuwalny od samego początku. Para ta nie jest zła i prezentuje się ciekawie na tle półki perfumerii selektywnej. Fani niszy mogą się poczuć srodze zawiedzeni, bo to drzewny akord opart na chemii i ugładzony. Do M7 nie nawiązuje. Rum i koniak nie są ostro zarysowane. Tworzą ogólną alkoholową impresję. Udaną impresję. Po dwóch i po pięciu godzinach Calvin Klein Encounter pachnie ciekawie. Drzewnie, lekko słodko, czuć w nim przyprawy i można uznać go za pachnidło ciekawe.

Problemem jest dla mnie baza. Ta niweczy niemal cały pozytywny obraz kompozycji. Jest chemiczna do szpiku kości. Nie będę odkrywczy, jak po raz kolejny użyję porównań do kurzu na parapecie, fartucha laboratoryjnego, czy, o zgrozo, preparatu przeciw karaluchom (wiem, co mówię, bo ostatnio byłem w politechnicznym akademiku po „oprysku”). Chociaż zaznaczę też, że fani akord drewna kaszmirowego, cypriolu, czy ogólnie akordu papirusowego, mogą tę katorgę przejść zadowoleni.

Nuty: rum, mandarynka, kardamon, koniak, oud, drewno cedrowe, piżmo, paczula, jaśmin, czarny pieprz
Rok powstania: 2012
Twórca: Honorine Blanc, Pierre Negrin
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa o pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo dobra, około 9 godzin

Fot. nr 1 z mat. producenta.
Fot. nr 2 z ipernity.com
Fot. nr 3 z wikipedia.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Zmartwiłeś mnie… Miałem nadzieje że od początku do końca to będzie dobry zapach, tak jak to było z ck shock…

Marcin Budzyk
11 lat temu

* Anonimowy. Dla mnie aż tak dobry, jak Shock nie jest. W tej kategorii zapachowej polecam John Varvatos Vintage.

Jacek
Jacek
11 lat temu

Kupiłem i jestem zadowolony. Za taką cenę to dobra jakość

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Ponieważ bardzo liczyłam na to, że wymienię mężowi kończące się M7 na nowego Kleina – to już wiem, że szukać trzeba nadal. Marcinie byłabym bardzo wdzięczna za małą podpowiedź, rozważam Amber Oud Kiliana ale napewno jesteś w stanie coś jeszcze podpowiedzieć.
Dziękuję za codzienne uprzyjemnianie dnia świetnymi recenzjami.
Anna
Anna

Marcin Budzyk
11 lat temu

* Jacku. Wierzę. Pewnie na innych skórach może się Encounter zachowywać ciekawiej, niż na mojej.

Gratuluję zakupu. 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

* Anno. W Polsce właśnie zadebiutował nowa kolekcje YSL z dawnymi klasykami. Jest w niej nieco odmienione M7 – warto zajrzeć.

Amber Oud to świetny zapach. I powinien przypaść do gustu mężczyźnie.

Ja bym jeszcze dodał Lalique Hommage.

fay
11 lat temu

Marcinie, kiedy recenzja Hommage? Toż to cudo nad cuda! Mój zdecydowany faworyt tej jesieni 🙂

Marcin Budzyk
11 lat temu

* Fay. Wiem, że powinna być już dawno, ale zawsze coś mi wyskakuje… Zapach faktycznie zjawiskowy.

Slawomir Lukasiewicz
10 lat temu

Cześć Marcinie. No i się popsikałem tym …hmm i tu powinno pojawić się jakieś ekscytujące słowo, ale nie. Sam nie wiem co mam myśleć o tym zapachu, bo początek mnie odrzucił, zaraz chciałem się go pozbyć, zmyć… po dwóch minutach jednak zaczął chyba działać jakiś czar bo zapach stał się niemal nachalny i przykuwał moją uwagę. Jest w nim coś tajemniczego ale nie tak jak pod Watykańskie katakumby. Słodki ale nie zamula jak po kilogramie "Krówek". Nie wiem co jeszcze mam napisać bo noszę go od niespełna dwóch godzin, a skoro zdecydowałem się napisać cokolwiek tak szybko, oznaczać to może tyle, że jestem zaintrygowany i zaciekawiony. Wiem że pisząc dzisiaj wiele osób już go zna kocha albo nienawidzi, ale dla mnie to nowe odkrycie i pozwolę mu jeszcze drażnić swoje zmysły nie raz.