17 marca 2013

Donna Karan Pure DKNY Rose — nie świeża róża

Pure DKNY Rose znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Z małym poślizgiem, ale jednak. DKNY Pure Rose w końcu będzie opisany za łamach Nie Muzycznej. 

Serię A Drop of amerykańskiej marki Donna Karan uważam za selektywny szczyt dotyczący interpretacji zapachów lekkich. Zarówno pierwsza wersja Pure, druga – werbenowa i trzecia – różana są woniami ponadprzeciętnymi, a w swojej kategorii wręcz najlepszymi.

Z Pure Rose mam jednak pewien problem. Wynika on z faktu, że kompozycja jest dość ciężka. A to z kolei sprawia, że „pure” nie równa się „clean”. Na mój nos akord różany jest tu całkiem „dirty”. I nie, nie jest to wada. Po prostu zaskoczyło mnie takie ułożenie perfum. Może tylko na mojej skórze?

Róża jest tu faktycznie mocna, ostra, wyraźna. Początek ma wręcz lekko zwierzęcy. Trochę przypomina w owym momencie kalejdoskop. To za sprawą sporej ilości kwasowych, zielonych nut. Później te cięższe, przybrudzone elementy znikają. Z transparentnym podstaw wyrasta zaś piękna, mocno czerwona róża. Wiem, że barwa płatków nie ma wpływu na zapach, ale w Pure Rose wykończenie kwiatów jest wręcz bordowe, prawie czarne. Nie jest to róża „lajtowa”, jak pozornie mogłoby się wydawać.

Dopiero później wszystko staje się delikatne i kobiece. Mam wrażenie, że efekt ten osiągnięto przez zmniejszanie ilości samej mocnej róży, niż przez jej wygładzenie. Płatki nawet w bazie wydają się ciemne, choć jest ich mniej. Pojawia się za to nieco pylista wanilia, trochę jasnych kosmetycznych nut. W tych obszarach zapach pozostaje do końca. Podoba mi się, choć do rewolucyjności Pure Verbena mu daleko.

Nuty: róża, wanilia, czarna porzeczka, magnolia, drewno cedrowe, werbena
Rok powstania: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: słaba, około 3-4 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Józefina B.
11 lat temu

Rzeczywiście bardzo ładny ale tez niezbyt trwały. Nie zostanie wiec moim ulubieńcem tej wiosny. Cóż, ja szukam dalej. Recenzja jak zwykle trafna i swietnie napisana. Te płatki rzeczywiście są bordowe!

diggerowa
11 lat temu

Marcinie, chyba jednak 'nieświeża' 😉

Wąchałam przelotem, nie wywarło na mnie wrażenia zupełnie.

iwonidos
11 lat temu

Mnie otwarcie podoba się średnio.Wolę to, co" staje się delikatne i kobiece". Nie powalił mnie ten zapach, ale sama nie wiem, czego sie spodziewałam.Wolę chyba Diptyque L'Ombre dans l'Eau.

Marcin Budzyk
11 lat temu

No właśnie nie do końca. 🙂

Nieświeży = zatęchły, śmierdzący, stary, gnijący…

Nie świeży = orientalny, miętowy, kokosowy, drzewny, fiołkowy…

Marcin Budzyk
11 lat temu

Widzę, że mamy podobne odczucia. Dziękuję za dobre słowo.

Marcin Budzyk
11 lat temu

Ja spodziewałem się czegoś lżejszego. Trochę mi przeszkadza mocne otwarcie, ale i tak uważam Pure Rose za bardzo, bardzo udany zapach.

Marcin Budzyk
11 lat temu

W przyszłości jednak nie będę się bawił w takie rzeczy i będzie "mroczna roża", a nie "nie świeża…".

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Ciekawa jestem wersji z różą bo podstawowe Pure uwielbiam. Werbeny nie wąchałam ale też podejrzewam że godna uwagi 🙂

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

bardzo nietrwali i chemiczny

diggerowa
11 lat temu

ej, ciekawe podejście do tematu! 🙂

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

i tak i tak piszemy lacznie, z kontekstu wynika co mamy na mysli… podobnie z niemuzyczna pieciolinia

Marcin Budzyk
11 lat temu

Kwestie pisowni "nie" rozważałem z ludźmi mądrzejszymi ode mnie. Naprawdę.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

oddzielnie, byloby gdybys pisal w zdaniu: "nie swieza, ale…", "nie muzyczna, tylko…", czyli mocne przeciwstawienie cech. W kazdym razie, blog Twoj uwielbiam, o zapachach piszesz najlepiej:)

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

A jak Twoim zdaniem Pure Rose wypada w zestawieniu z najnowszym zapachem Cartiera?