25 lipca 2013

Balenciaga Talisman Eau Transparente – stuprocentowa nijakość.

Długo się zabierałam za opisanie zapomnianej już propozycji Balenciagi. Zdecydowanie za długo, bo sama przyjemność z noszenia trwa raczej krótko i dość jednoznacznie.
Z perfumami z kategorii vintage jest tak: kochasz, albo nienawidzisz. Rasowe śmierdziuchy nazywane przez grupę tych nie przepadających za owymi mają w sobie sznyt dawnych lat, piekielną moc i wyrazistość godną pozazdroszczenia przez współczesne topowe popłuczyny. Talisman Eau Transparente miały mieć to wszystko, a przy okazji być lżejszą wersją klasyka Balenciagi. Kobieta nosząca Eau Transparente to podobno wciąż istota odurzająca swoją kobiecością w najlepszym wydaniu. A jak ja ją widzę?

Kobieta Talismana została obdarta ze swojej pięknej, podkreślającej atuty sylwetki sukni i wciśnięto ją w za dużą koszulę i niedopasowaną garsonkę. Kompozycja wyraźnie zmierza w koniec ery vintage, a początek nijakości i wielkiego boom na uniseks spod znaku CK One. To, czego mocy spodziewałam się najbardziej – czyli liczi- zostało tu potraktowane z grubsza i po macoszemu, w żadnym momencie nie nadając perfumom pazura i wyrazistego temperamentu. Eau Transparente siedzi grzecznie na skórze nie panosząc się za bardzo, sama projekcja zaś jest już nie tyle słaba, co mdlejąca.
A miało być pięknie, wszak nuty zapowiadały naprawdę dobrą propozycję dla fanów starej szkoły perfumeryjnej. Niestety, praktycznie wszystko, co czuję przez cały czas trwania zapachu na skórze (a czas ten również do najdłuższych nie należy) to ylang-ylang rozcieńczone w wodzie w proporcji 1:10. Po upływie dwóch godzin esencja magicznie paruje ze skóry, zostawiając na niej tylko przykurzone piżmo prosto z laboratorium niedoświadczonego chemika. 
Garsonka to słowo-klucz w całym opisie Eau Transparente, bowiem oczyma wyobraźni widzę właśnie panią zmierzającą w swej pokracznej garsonce w niedzielne popołudnie do kościoła. Jest tak bardzo nijaka, że aż szkoda zawieszać na niej oko. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Ocena zapachu: 4/10

Nuty: liczi, frezja, osmantus, ylang-ylang
Rok premiery: 1996
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa, niedostępna w regularnej sprzedaży, pojedyncze sztuki dostępne na aukcjach internetowych
Trwałość: marna, ok. 2-3 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Patrycja Klakus
10 lat temu

Heh świetna garsonka 🙂

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

az sobie wyobrazilam ten zapaszek 🙂

JAROSLAV
10 lat temu

Nie znam.Koniecznie muszę poznać ten zapach:)

Moskievsky
10 lat temu

A to Ty mnie Jarku zainspirowałeś do sięgnięcia po klasyka…a następnie Eau Transparente 🙂

JAROSLAV
10 lat temu

Moskievsky tak jak wcześniej wspominałem recenzowanego przez panią zapachu nie znam.
Mogę powiedzieć tyle,iż z pewnością mamy kompletnie inne nosy w odbiorze dawnych pachnideł.
Ciekawi mnie, dlaczego nie zrecenzowała pani pierwszej wersji,a wzięła na warsztat tą,która
w opiniach innych nie zachwyca? (wystarczyło chociażby spojrzeć na nuty tej z 1994 i z 1996 roku)
Pisała pani również,iż liczi jest nutą,którą pani nie trawi,więc z góry było do przewidzenia jaki będzie wpis.
Co do trwałości: żywotność pierwszej wersji Talismana z 1994 roku także jest bardzo krótka,więc tu się zgadzamy.

Marcin Budzyk
10 lat temu

Jarku, my tu wszyscy na Ty jesteśmy. 🙂 🙂

Ja się nie wypowiem, bo nie znam tego zapachu.

JAROSLAV
10 lat temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Moskievsky
10 lat temu

Jarku, Słońce, nie paniuj mi, proszę, bo już wystarczająco staro się czuję 🙂

A z liczi, o ile dobrze pamiętam z tej dyskusji, to napisałam tylko, że boję się tej nuty, nic o nietrawieniu nie było 😉 Koniec końców w moim ukochanym Madness liczi brzmi dość mocno, a strach przed oswojeniem tego trupka w kompozycjach jest jednak dość silny 😉

I słowem wyjaśnienia, dlaczego nie skupiłam się na wersji klasycznej: dość mała próbka nie pozwoliła mi na dokładne przetestowanie i rzetelne zrecenzowanie. A wersja Eau Transparente przypałętała mi się do kolekcji w formie miniaturki, więc był czas na dokładniejsze ponoszenie się z zapachem 😉 (Jeśli masz ochotę, to mogę Ci ową miniaturkę wysłać 🙂 )

A co do żywotności klasycznego Talismana, to zaskoczyłeś mnie, bo na mojej skórze wprawdzie długodystansowca nie było, ale znacznie lepiej, niż w przypadku Eau Transparente.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Moim zdaniem pierwsza wersja jest warta poznania i opisania 🙂 Chętnie przeczytam recenzję, bo to mega klasyk, który uwielbiam! 🙂 Eau Transparente brzmi słabo już z nazwy i nuty też nie zachęcają do poznania…Gwiazdka72

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Wonderful post but I was wanting to know if you could write a litte more on this subject?
I'd be very grateful if you could elaborate a little bit further.
Thanks!

Here is my site :: Remax Real Estate School