8 lipca 2013

Szlachetne zepsucie, czyli OUD

Grzyb atakuje drzewo Aguilaria. To w odpowiedzi zaczyna wytwarzać do swojego wnętrza ciemną jak smoła żywicę. Pasjonująca walka dwóch organizmów trwa dni, miesiące i lata. Żadne nie przechyla szali zwycięstwa na swoją korzyść. Starcie, choć długie, okazuje się ponad siły obu. Bilans jest jednak zrównoważony. Obok dwóch martwych istot zostaje ciemny, kruchy pień. Nasycony jest żywicą oud – jedną z najbardziej drogocennych substancji na naszej planecie.

Nasycone żywicą oud drewno agarowe

I choć drewno pachnie niesamowicie, to niełatwo wydobyć z niego olejek użyteczny w produkcji perfum. Skomplikowany proces destylacji sprawił, że oud stał się składową perfum dopiero w XX wieku i tylko w regionalnych warsztatach perfumeryjnych Azji południowej. Wcześniej – przez kilkanaście wieków – służył mieszkańcom tej części świata jako kadzidło. Notabene jego skuteczność jest udowodniona naukowo. Zawiera sporą ilość substancji uspokajających i umożliwia dogłębne wyciszenie, a w większych stężeniach wręcz otumanienie. Wiąże się z tym nawet jedna interesująca historia.

Plantacja Aguilarii

Pewnego ranka mieszkańcy japońskiej wyspy Awaji znaleźli nad brzegiem morza pień drzewa. Jego część postanowili wykorzystać jako opał. Wielkie było zaskoczenie, gdy zaczął się zeń wydzielać oszałamiający, kadzidlany aromat niepodobny jednak do niczego, co znali (drzewa Aguilaria rosną jedynie w południowej Azji). Zaskoczeni ludzi zdecydowali pokazać znalezisko Księciu Shotoku. Ten po dokładnych oględzinach zabronił palenia drewna i nakazał zamknąć je w relikwiarzu, który do dziś dnia możemy zobaczyć na brzegu Awaji. Nazywa się Ołtarzem Kareki i znajduje niedaleko portu Ei.

Do europejskich perfumerii oud trafił dopiero w XXI wieku za sprawą francuskiego duetu Jacques Cavallier-Alberto Morillas i ich koronnego dzieła – M7. Powstałe dla marki Yves Saint Laurent perfumy były w 2002 roku prawdziwą rewolucją. Łączyły dymny akord agaru z zielonym i ostrym jak brzytwa wetiwerem. Niestety, nosy europejczyków nie doceniły wówczas aromatu oud. Zapach został wycofany z produkcji. Przez następne lata drewno agarowe było nutą offową, którą zajmowali się wyłącznie niszowi twórcy marek takich jak M. Micallef, Montale czy Amouage. Plusem takiego obrotu sprawy było to, że na tym wąskim segmencie oud zaczął być postrzegany jako składnik również kobiecy. Wcześniej nie było to oczywiste, gdyż arabscy perfumiarze zestawiali go z typowo samczymi ingrediencjami – wetiwerem, kadzidłem, skórą czy cedrem i raczej jasno klasyfikowali jako składnik dla mężczyzn.

Kobietom z początku poświęcono oud zmieszany z różą. Zapachy takie były ciepłe, hipnotyczne, z charakterystycznym drzewnym pazurem. Łączyły ambitną wytrawność z niebanalną słodyczą. Pomysł okazał się trafny. Black Aoud marki Montale, Aoud Rose M. Micallef czy 10 Corso Como szybko zjednały przychylność znawczyń niszowych pachnideł. Jak się okazało był to tylko pierwszy krok. Dziś panie coraz częściej sięgają po oud łączony z innymi żywicami, przyprawami i drewnem. Producenci zaś w większości zrezygnowali z męskich etykiet. Tą drogą podążyli nie tylko twórcy niszowi, ale również wielcy gracze na rynku globalnym. Oud Royal marki Armani zyskał przychylność bezkompromisowym połączeniem oudu, labdanum i kosztownego szafranu. Dior pokazał Oud Ispahan z piwniczną paczulą i suchym sandałowcem. Swoje propozycje w tym temacie szykują też marki takie jak Tom Ford, Dolce & Gabbana i Hugo Boss. A protoplasta Yves Saint Laurent? Francuzi podjęli decyzję o powrocie M7 w ekskluzywnej linii La Collection, która debiutowała na światowych półkach w zeszłym roku.

Można zadać pytanie: w czym tkwi tajemnica tego aromatu?
Oud w dzisiejszych kompozycjach jest wyrzeźbiony w sposób niezwykle kunsztowny. Utracono tym sposobem apteczną, smolistą część, a wyeksponowano obszary dymne i lekko zwierzęce. Całość jest niełatwa, inna, ale kto raz nauczył się drewna agarowego, ten nigdy nie zrezygnuje z jego aromatu. Zapach tej ingrediencji można porównać do szeptanych spod zmrużonych powiek zaklęć. Cichych, lecz skutecznych. A to właśnie jest atrybut człowieka pięknego, niezależnego i silnego.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
23 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Marcinie , miło jest czytać Ciebie.Bardzo podoba mi się, że hmm… Techniczne informacje (wiem, wiem pewnie niekoniecznie szczęśliwego i trafnego określenia użyłam)obejmujesz metaforą… Zdjęcie pięknego mężczyzny poniżej też do mnie przemawia… 😛
Pozdrawiam. Kinia

RóżWKamieniu
10 lat temu

Bardzo, ale o bardzo podobają mi się tego typu artykuliki. Historia tego pływającego kawałka drewna wprost rewelacyjna i ciekiwi mnie, czy jeszcze ono by pachniało.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Wciągająca recenzja. Aż chciało by się czytać dalej i dalej…

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Nigdy nie wąchałem oudu, cholera…

iwonidos
10 lat temu

Uuuu…ale intrygująco i baaardzo obrazowo. Szeptucha…

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Swietne opisy. Bardzo mi pomagaja nad wyborem perfum. A nawet jak ich nie kupuje uwielbiam Cie czytac.Wydaje mi sie, ze gdy czytam czuje zapach.Pozdrawiam Marza

Marcin Budzyk
10 lat temu

Kiniu, bardzo się cieszę, że artykuł zyskał Twoje uznanie. I zdjęcie też. 🙂

Marcin Budzyk
10 lat temu

Różu, zakładam, że tak. Takie drewno jest niemal nieśmiertelne. A jego długowieczność przedłużą jeszcze fakt, że jest szczelnie zamknięte w relikwiarzu.

Marcin Budzyk
10 lat temu

Dziękuję. Czytając takie komentarze aż chce się pisać dalej i dalej. 🙂

Marcin Budzyk
10 lat temu

Czysty składnik to trudna do powąchania rzecz. Zachęcam jednak do testów w perfumach. Też można poczuć charakterystyczne niuanse.

Marcin Budzyk
10 lat temu

🙂 Tak miało być.

Marcin Budzyk
10 lat temu

Dziękuję za dobre słowo.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Nie myślałam, że można tak pisać o perfumumach, tak zmysłowo, że aż czuje zapach z monitora.

Marcin Budzyk
10 lat temu

Dziękuję za dobre słowo. 🙂

Jagoda
10 lat temu

Moje pierwsze spotkanie z oudem było w perfumach Montale Black Oud i wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Używałam je z przyjemnością, męcząc czasem otoczenie ;). Wpis rewelacyjny, perfumy się skończyły, ale czytając znów je poczułam 🙂

Marcin Budzyk
10 lat temu

Black Aoud to taki archetypiczny zapach. Dla mnie to też był jeden z pierwszych, poznanych oudów.

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Właśnie dostałam maluteńką buteleczkę brązowego oleistego oudu. Strona: arabianoud.com nie byla dla mnie żadną wskazówką, bo moja buteleczka ma arabski opis. Zapach skojarzył mi się z dziegciem, chciałam znaleźć jakeś wskazówki (to, że zapach wydobywa się dopiero po dwudziestu godzinach, nie satysfakcjonuje mnie). Przyjaciółka mówiła mi, że kiedy kupowała dla mnie te perfumy w Arabii Saudyjskiej, to w sklepie wśród klientów panowało ogromne zainteresowanie jej wyborem. A ja nie wiem co z tym zapachem zrobić; jest delikatnie mówiac inny od wszystkiego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Pomożecie?

Marcin Budzyk
10 lat temu

A masz pudełko? Jakąś nazwę? Zdjęcie? Cokolwiek? Markę?

Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Jest tylko nazwa na pudełeczku Arabian oud i strona internetowa arabianoud.com, reszta to arabskie robaczki, może znajdę sposób na przetłumaczenie. Poczytałam sobie trochę o oudzie na różnych blogach, potraktuję prezent jak trudną ciekawostkę, bardziej nadającą się na kadzidełka niż na skórę. Zawsze trzeba pamiętać, że u nas klimat nie ten i temperatura dużo niższa i kultura inna i dlatego perfumy inne (do tego jestem blondynką). A swoją drogą, przyjaciółka mieszkając i pracując kilka lat w Arabii Saudyjskiej nie spotykała śmierdzących, jak to się dzieje u nas, ludzi. Pozdrawiam

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Jeżeli masz zacięcie perfumiarskie i nie żal ci przeznaczyć fiołeczki z oudem do eksperymentów to polecam połaczenie go z wanilią a właściwie waniliną, waniliny powinno być kilkakrotnie więcej niż oud i wydaje mi się, że jeśeli oud ma wyraźny dymny i nieco dziegciowy zapach to po zmieszaniu go z waniliną można uzyskać coś bardziej znanego a mianowicie akord "l'peau russe", czyli rozyjskiej skóry, w każdym razie skórzany, jak go zwał tak zwał 🙂

Patrycja Szymaniak
9 lat temu

Oud… Moja nowa miłość.
Mocna, trwała, intrygująca i …zwierzęca

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

pierwszy raz czysty oud poznalam pare lat temu i faktycznie w takiej postaci wydal mi sie b.meski i zupelnie dla mnie nie interesujacy (na dodatek najbardziej lubie albo lubilam szypry i chyba ten rozdzial w perfumiarstwie sie konczy albo skonczyl).Ciekawa jestem jak teraz ,po paru latach odebralabym ten zapach(w miedzyczasie poznalam pare zapachow SO Oud).lilly

Szymon Klimas
5 lat temu

Szkoda ze nie wspomniał pan, Że ze względu na eksploatacje oud w perfumerii i kosmetykach drzewa aguilaria sa na czerwonej liście zagrożonych gatunków. W przeciągu ostatnich lat w Wietnamie spandek populacji tego gatunku wynosi 80%.