7 sierpnia 2013

Burberry London – kwiaty, których nie ma.

Burberry London znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Nade wszystko kocham rozprawiać się z selektywną klasyką. Klasyka spod znaku Burberry długo mnie odstraszała, choć podobno książki nie powinno się oceniać po okładce. Lata uciekania przed przerażającą kratą w końcu wróciły ze zdwojoną siłą.

A zaczęło się od przelotnego nadgarstkowego romansu parę lat wstecz w perfumerii. Po mocnym, acz nieduszącym otuleniu jaśminowym romanse z Burberry bywały już coraz częstsze. Rozpylenie London na skórze to jak spacer w ciepłym deszczu po bajecznym ogrodzie. Uparcie twierdzę, że w tym ogrodzie rosną konwalie, choć spis nuty o ich obecności bynajmniej nie świadczy. Wrażenie to jest chwilowe i nieco syntetyczne, po jej przeminięciu London pokazuje to, co ma najlepsze – czyli wręcz namacalny, świeży bukiet piwonii.

Do dziś uważam, że jest to najlepsze ujęcie moich ulubionych kwiatów w perfumach. Burberry aż kipi radością, klasą i niepowtarzalną świeżością, w żadnym momencie niezahaczającą o niuanse obecne w spryskiwaczach do szyb. Całość najlepiej podsumowuje określenie niebanalny, bowiem z jednej strony mamy nuty szeroko obecne w masowych zapachach, z drugiej zaś, ich połączenie tworzy dość oryginalną kompozycję, która zdecydowanie wybija się na tle propozycji dla młodych kobiet.

Gdybym miała zamknąć oczy i oddać obraz kojarzący się z London, to w ogrodzie skąpanym w ciepłym deszczu widzę subtelną i radosną kobietę w jasnej, wiosennej sukience. Jej kobiecość cudownie kontrastuje z lekko infantylnym, nastoletnim śmiechem. Sama kompozycja jest dla mnie idealna na jesienne popołudnia – elegancka, acz z pazurem i polotem. Paczulowo-sandałowa baza podbija całość wyrafinowaną miękkością i doskonale nosi się na każdą okazję.

Nuty: mandarynka, kapryfolium, róża, gardenia, jaśmin, piwonia, paczula, drzewo sandałowe, piżmo.
Rok premiery: 2006.
Twórca: Dominique Ropion, Jean-Marc Chaillan.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana o pojemności 30, 50 i 100 ml.
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subskrybuj
Powiadom o
guest
14 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Anonimowy
Anonimowy
12 lata temu

kiedyś, dawnoa dawno temu nawet je lubiałam, ale jakos mi spowszednialy i dzis mam tylko pustą buteleczkę w kolekcji

Anonimowy
Anonimowy
12 lata temu

Znam damską i męską wersję London .Myślę że męski odpowiednik jest o niebo ciekawszy ….w ciemno brązowej kracie .Jest jednym z lepszych masowek .zizazu

Beata
Beata
12 lata temu

Do mnie nie przemawiają.

Anonimowy
Anonimowy
12 lata temu

Posiadam wode perfumowaną Burberry Brit.Przy testach oczarowała mnie nuta migdałów,która wyczułam w bazie.Jednak po zakupie flakonika czar prysł,migdał pojawiał sie i znikał gdy miał na to ochotę.Kupiłam w sprawdzonej perfumeri.

smerfetka
12 lata temu

Kupiłam na allegro,po 1 teście wystawiłam do odsprzedania, ale dałam im szansę w chłodniejszy dzień,,,i zakochałam się:)

Anonimowy
Anonimowy
11 lata temu

ja używam już 3 flakon. Pięknie pachną. Zdarza się się już prawie nie czuję tego zapachu na sobie, a inni mówią: jak ładnie pachniesz. Kojarzy się im ten zapach z elegancją. Naprawdę polecam. Chyba nie są bardzo popularne bo nie czułam jeszcze na nikim tego zapachu.

Joanna Kleniewska
11 lata temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Anonimowy
Anonimowy
11 lata temu

gdybym mogła zidentyfikować siebie jako wybrany zapach to zdecydowanie byłyby to londony! jestem ich bezwzględną fanką, również mam już trzeci flakon i absolutnie nigdy nie znudzi mi się ten zapach. zgadzając się z przedmówczynią dla mnie uosabiają elegancję. idealne. po prostu.

Paulina Roth
11 lata temu

Czekam na przesyłkę z obiema wersjami – w różowym i brązowym ubranku <3

Anonimowy
Anonimowy
9 lata temu

Nie mam ich dosyć. Pasują zawsze i na każdą porę roku. Przypominają mi zapach wiciokrzewu i piwonii unoszący się w ogrodzie po porannej rosie lub wieczorem po letnim deszczu. Nie mają tzw. "ogona", ale czuję je na sobie blisko skóry.

Splot
8 lata temu

Zapach dla nastolatków. Zbyt infantylne

Agata Kaczmarek
8 lata temu

Wersja Burberry London z 1995 (w pękatej butelce, bez kraciastej wstawki) jest osłodą na nieodżałowane dla mnie wycofanie z rynku Skin Trussardi. Znalazłam tu podobne wtopienie się zapachu w skórę i cudowną zgodność z ph skóry. Choć London z 1995 poleca się głównie na jesień i zimę, nie potrafiłam go sobie odmówić tej wiosny i lata i używam ciągle! Jest delikatny, klasyczny, lekko ciepły, ale nie duszny. Do tego dyskretny, choć wyczuwalny. Coś jak lody waniliowe z bitą śmietaną i ajerkoniakiem. Cukier i ajerkoniak na chwilę odurza, a potem pozostaje na długo błogostan.
London jest na każdą okazję, od wczesnego wymarszu do pracy biurowej po wieczorny wypad do kina. Nie wiem, czy tworzy woal wokół znajomych i czy wyczuwa się go w pokoju lub windzie, ale woal wokół dekoltu na pewno jest, i to praktycznie cały dzień.
I to jest w tej kompozycji urocze.

Iza
Iza
5 lata temu

Wspaniałe, eleganckie – dla mnie na każdą porę roku.

Mango1028
Mango1028
5 lata temu

Uwielbiam, moje najukochańsze perfumy od lat 🙂 zawsze mam w zapasie schowany flakonik, uwielbiam o każdej porze roku. Czasem mam ochotę na zmianę, lecz żaden zapach mi tak nie leży jak właśnie Burberry London. Czy możecie polecić perfumy o podobnej nucie, może bardziej owocowe, lekkie, coś letniego, lecz w podobnym tonie.