Chanel Coco Mademoiselle znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Sesja, w większości, była realizowana w Łazienkach Królewskich w Warszawie.
Coco Mademoiselle w wersji Eau de Toilette zyskała coś, czego próżno szukać w klasyku. Niebywała lekkość, musujący charakter i swoista świetlistość to cechy, które pozwalają upatrywać w tej kompozycji zapachu wartego wielu słów. W moim przypadku tak wielu, że zdecydował się uchwycić istotę tych perfum w obrazach. Nie mówię, że są idealne, bo tak nie jest, ale trzeba mieć świadomość, że przeniesienie języka zapachów na fotografię jest trudniejsze niż tłumaczenie odwrotne.
Zacznijmy…
Autorem Coco Mademoiselle Eau de Toilette jest Jacques Polge – naczelny nos Chanel, który ponoć jako jedyna osoba na świecie ma klucze do sejfu z recepturami wszystkich kompozycji zapachowych tej marki.
Premiera perfum odbyła się w 2002 roku, rok po debiucie klasycznej Eau de Parfum. Twarzą zapachu jest Kate Moss, ale kiedy zobaczyłem okładkę niemieckiego Vogue z Nicole Kidman o wzroku i stylizacji tak nie pasującej do No. 5, od razu pomyślałem, że powinna reklamować Coco Mademoiselle w lżejszej wersji. Ot, taki impuls, ale chyba słuszny.
Początek kompozycji to dla mnie zapach szampana i musujących cytrusów. Iskrzące nuty głowy są jednak zastawione z akordem kwiatowym i paczulą, która również jest wyczuwalna od samego początku. Na tym etapie zapach znacznie bardziej kojarzy mi się z madame niż mademoiselle.
Później szampańskie nuty cytrusowe ulatują odsłaniając różane pąki. To nie jest woń róży mocnej, krwistej i słodkiej. Według mnie to nawet nie woń pąków, co zielonych listków pokrytych cienką warstwą kutyny. W tym właśnie momencie Coco Mademoiselle staje się zapachem godnym swojej nazwy. Paczula gaśnie.
Później nastaje charakterystyczny moment, kiedy perfumy nabierają całkowicie dziewczęcego aromatu. Są naturalne, trochę nawet frywolne. Jestem pewien, że ich twarz ozdobiona jest uśmiechem. Być może to zasługa ugrzecznionego liczi, ale pewności nie mam.
Po wielu godzinach Panienka Coco zyskuje akcenty marmurowe, nieco kamienne, ciut drzewne i, o dziwo, słodkie. Zachowuje swój ogólny styl, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że młoda dama dorasta, nabiera pazura. Paczula powraca, mniej słodka, bardziej drzewna.
Baza tych perfum, ukuta z wetiweru, wanilii, piżmo i paczuli jest dla mnie fenomenem. Idealnie zrównoważona, pełna, bez wybijających się pojedynczych nut. To sprawia, że Coco Mademoiselle można bez dwóch zdań nazwać zapachem wielkim. I nawet jej popularność nie przeszkadza mi w tej ocenie…
Nuty: bergamotka, grejpfrut, pomarańcza, róża, liczi, jaśmin, paczula, wetiwer, wanilia, piżmo
Rok premiery: 2002
Twórca: Jacques Polge
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Trwałość: dobra, około 7-8 godzin