Jeszcze na dobre nie weszły poprzednie „zakazy”, a już Unia Europejska wyprowadza kolejny cios w kierunku fanów perfum.
W czwartek ponoć rozpoczęły się konsultacje społeczne dotyczące nowego projektu. Zakłada on całkowity zakaz używania trzech substancji zapachowych: antranolu, chloroantranolu i lyralu. I o ile dwa pierwsze już nie są używane przez producentów, to lyral cieszy się sporą popularnością i to nawet w perfumerii niszowej. Jest ważną składową nut lilii i cyklamenu.
Dodatkowo Unia Europejska chce nakazać podawania jeszcze dokładniejszych danych o składnikach na etykietach produktów. Teraz na liście jest około 30 składników (głównie potencjalnych alergenów), które znajdujemy na pudełkach perfum. Nowy projekt zakłada rozwinięcie listy do około 120 pozycji. Jest więc szansa, że niebawem będziemy dostawać do perfum instrukcję obsługi wzorem ulotek z leków.
Unia Europejska przeprowadziła już ponoć konsultacje z firmami przemysłu perfumeryjnego, lekarzami i IFRĄ, i teraz przeprowadza konsultacje społeczne. Nie mam tylko pomysłu, jak zwykły Nowak może wyrazić swój sprzeciw… Jest szansa, że nowe normy wejdą w życiu jeszcze w tym roku.
Zakazywanie stosowania składników w takim tempie może doprowadzić do zniszczenia całego europejskiego dziedzictwa perfumeryjnego. Już dzisiaj centrum przemysłu zapachowego nie mieści się ani we Francji, ani w Wielkiej Brytanii tylko w Szwajcarii. Tylko w tym małym alpejskim kraju perfumiarze mogą tworzyć swoje dzieła bez wiszących nad nimi normami i zaleceniami. W tym miejscu przypominam historię młodego perfumiarza Giovanni’ego Sammarco, który unijne dyrektywy obszedł uciekając właśnie do Szwajcarii. Ale i wielcy światowi gracze swoje centralne przenoszą z krajów UE do Genewy i Berna.