21 czerwca 2014

Jak korzystać z miniatur, próbek i flakonów bez atomizera, aby ich nie zanieczyścić?

W dzisiejszych czasach producenci perfum rozpieszczają nas perfumami z atomizerem. Wciąż jednak są na rynku produkty w wersjach „splash”, tzw. lanych (bez atomizera). Jak ich używać?

Dlaczego perfumy bez atomizera psują się szybciej?

Nawet najbardziej sterylna metoda aplikacji tego typu produktów zawsze będzie niosła za sobą skutek mniejszej trwałości (w sensie daty przydatności do użycia) od produktów z atomizerem. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka:
kontakt z tlenem atmosferycznym podczas odkręcania flakonu; tlen w połączeniu ze światłem z łatwością utlenia związki organiczne (czyli te zapachowe) i wpływa na psucie perfum;
kontakt z bakteriami z powietrza, pyłami i kurzem; powietrze nie jest sterylne i każdorazowy kontakt ze sterylnymi perfumami prowadzi do ich zanieczyszczenie;
kontakt z ciałem ludzkim; największe zagrożenie i główna przyczyna psucia się perfum;
nieszczelność zamknięcia, która powoduje ulatnianie alkoholu, wzrost stężenia innych substancji a w konsekwencji szybszy bieg reakcji chemicznych, które powodują spadek jakości produktu

Jak NIE używać miniatur, próbek i innych perfum bez atomizera?

Jeśli chcemy cieszyć się z zawartości przez dłuższy czas, to absolutnie niedopuszczalne jest zatykanie palcem wylotu butelki, przechylenie jej i „smyrnięcie” palcem po skórze (i kilkukrotne wykonania tej czynności). Jeśli jednak chcemy po prostu zużyć próbkę w ciągu kilku dni to metoda taka jest dozwolona. W tak krótkim czasie na pewno kompozycja zapachowa nie ulegnie zmianie.

Jak używać perfum bez atomizera (splash, lanych)?

1. Wody kolońskie o dużej pojemności (od 100 mL). 

Kiedy butelka perfum jest bardzo duża a stężenie kompozycji zapachowej małe (czyli jest to woda kolońska, po goleniu lub woda odświeżająca) możemy sobie pozwolić na aplikację metodą „wylania” na dłoń. Polega ona na tym, że odkręcamy gwint perfum i wylewamy produkt na wewnętrzną stronę dłoni tak jakbyśmy mieli nabrać tam wodę. Następnie „ochlapujemy się” perfumami – po szyi, twarzy, głowie czy gdziekolwiek chcemy. Metoda ta jest nieekonomiczna i sprawdza się wyłącznie w przypadku lekkich zapachów; w przypadku cięższych łatwo przesadzić z ilością i stać się zapachowym koszmarkiem.

2. Wody kolońskie (do 100 mL), toaletowe i perfumowane. 

W tym wypadku nie rekomenduję aplikacji przez „wylew” (chociaż Serge Lutens mówił, że lubi na siebie wylewać po prysznicu całego dzwońca Ambre Sultan o pojemności 75 mL). Rekomenduję zakup atomizera o pojemności 5, 10 lub 15 mL i po prostu przelewanie doń perfum. Z jednej strony pozwoli to ograniczyć kontakt oryginalnego flakonu (jego zawartości) ze środowiskiem zewnętrznym, z drugiej – możemy się cieszyć poręczną pojemnością i lepszą, bardziej ekonomiczną metodą aplikacji.

3. Miniatury i próbki. 

Tu problem jest naprawdę duży, bo zawartość próbek bez atomizera i miniatur jest najbardziej narażona na zepsucie ze wszystkich typów perfum. Wystarczy raz wsadzić tam palca, aby zapoczątkować „wesoły zakwit”, którego efektem będzie zepsucie perfum. I czystość rąk nie ma tu nic do rzeczy, ponieważ nawet czyste ręce oddają alkoholowi swoje „prezenty”.

W tym miejscu polecam artykuł: Skąd brać bezpłatne próbki perfum i gdzie kupować próbki?

Ostatnio w moje ręce trafiły miniatury bardzo niszowej kolekcji L’Atelier de Givenchy. Żeby je przetestować musiałem się nieco nagimnastykować umysłowo, ale w końcu wymyśliłem.

Bierzemy patyczek kosmetyczny (ten, który używamy do oczyszczania uszu) i usuwamy z dwóch końców watę (przynajmniej z jednego końca bardzo dokładnie). Później bierzemy chusteczkę higieniczną i wycieramy ten dokładniej oczyszczony koniec, aby usunąć zanieczyszczenia z naszych rąk. Wkładamy ten czysty koniec do perfum w miniaturze lub próbce na głębokość 3-5 milimetrów. Następnie jednym z palców zatykamy drugi koniec patyczka i trzymamy tak palec cały czas. Później wyciągamy patyczek z perfum i przenosimy go nad skórę. W miejscu, w którym chcemy wylać perfumy po prostu puszczamy palec, który zatykał drugi koniec patyczka.
Jeśli okaże się, że perfum jest za mało to czynność powtarzamy.

Patyczek kosmetyczny staje się zatem prostą pipetą, która umożliwia higieniczne pobranie perfum i cieszenie się z zawartości małych dekantów przez długi czas. Jednocześnie jest to metoda na tyle szybka, nieskomplikowana i tania, że można ją stosować zawsze i wszędzie.

Kategorie: Bez kategorii

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Pomyslowy…Marcin….:)J Asia Sienkiewicz

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Genialne! Stefa

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Są pipety plastikowe jednorazowe w aptece dużo wygodniejsze niż patyczek. Basia Jak

Z Kuchni Do Kuchni
9 lat temu

Jestesc MISZCZ ! Matko ale ja sie perfum namarnowalam po prostu az strach !!! A tu taka rada ! <3 <3 <3 dzieki!

Porcelanowa
9 lat temu

albo po prostu przelewać do małego atomizerka (koszt kilka zł)

Ewa Marszałek
9 lat temu

Nie miałam pojęcia, że zatykając palcem, narażamy nasze perfumy na zepsucie 🙂 Po raz setny cieszę się, że tutaj trafiłam 🙂

Anna Bober
9 lat temu

Świetny i bardzo przydatny artykuł! Pozdrawiam

iwonidos
9 lat temu

Dobre pomysły zawsze w cenie.Ja używam igieł i strzykawek ,które zapewnia mi mąż będący "nieludzkim" lekarzem😁

bebe509
bebe509
9 lat temu

Ja tez uzywalam malutkich strzykawek do prz elewania perfum Chanel No 5 z ich najwiekszej u nas dostepnej 30 mililitrowej buteleczki do wczesniej zuzytej 7,5 ml buteleczki . ale wolalabym zeby perfumy tez byly w butelce ze sprayem bo po otwarciu psuja sie bardzo szybko a sa piorunsko drogie .

skyryan13
9 lat temu

Czy nie popsuję perfum (np. ck one), jeśli przy każdej aplikacji muszę odkręcić nakrętkę i zamienić ją na atomizer? Załóżmy, że robię to ze starannością i nie dotykam ich od wewnątrz palcami; czy tlen atmosferyczny zdoła je zanieczyścić, jeśli cała operacja trwa kilka sekund? Może bezpieczniej byłoby zostawić na cały czas atomizer, tracąc na estetyce?

Marcin Budzyk
9 lat temu

Tak, zdecydowanie lepszym pomysłem jest zostawienie atomizera na stałem. Już pomijam, że wkładają atomizer również zanieczyszczamy produkt.

Marcin Budzyk
9 lat temu

Ja tak robię z Sycomore Chanel, ale względów praktycznych. Mam miniaturkę, którą co jaki czas "napełniam", żeby brać zapach ze sobą

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

a ja mam inne pytanie- jak zdobyc np. taka ,,serie'' probek Chanel? dziekuje za odp.

Ewa Widyńska
9 lat temu

Cenna informacja, dobry instruktaż 🙂

Julia251069
9 lat temu

No właśnie, jak zdobyć takie piękności?

zajad
8 lat temu

Jak wyżej…i dzięki . Co ja się naszukałam informacji o buteleczkach z zapachami bez atomizera itp. mimo wszystko dalej uważam , ze takie psikanie to rozrzutność, że wylewa się za dużo na jeden raz. Szukałam z uporem zapachów w buteleczkach pozbawionych automatów i chciałam dotykać otwartym flakonikiem skóry- bo wydawało mi sie to bardziej ekonomiczne i mniej męczące dla tych co od perfum jak najdalej. A tu tyle rozsądnych powodów które uwolniły mnie i obiecuję, że tylko atomizery. jeszcze raz dzięki

Katie S
7 lat temu

O jeez, probki i miniatruki to dla mnie samo zlo, unikam jak ognia 😀
Jako ze nie jestem osoba normalna, co zreszta wszyscy mi mowia, moje odlewki i miniaturki nie sa przeznaczone do zuzycia w przeciagu 2 tygodni i wyrzucenia, tak jak robi to KAZDY NA TEJ PLANECIE. Ja miniaturki zostawiam, zeby moc cieszyc sie zapachem jak najdluzej, przynajmniej dotad az nie bede miec pelnego flakonu 😀 nawet jak zapach mi sie nie podoba, i tak zostawiam :p
Jakis czas temu dostalam zestaw miniaturek Versace serii crystal, razem z moim ukochanym Noir… cieszylam sie do czasu, az ich nie otworzylam i nie zobaczylam ze nie maja atomizera… i tak kombinowalam, jak tego do cholery uzywac, zeby nie zaczelo sie psuc po miesiacu? 😀
Ciesze sie ze znalazlam ten artykul, uratowal Pan moje miniaturki 😀 mam je od jakiegos czasu i wszystko spoko. Tzn. Wiadomo, zapach sie kiedys zepsuje, moze zwietrzeje, ale z doswiadczenia wiem, ze nic nie szkodzi perfumom tak jak rozne syfy, ktore zbieraja z otoczenia majac takie zamkniecie… nawet powietrze, o ile oczywiscie zamkniecie nie jest wyjatkowo nieszczelne.
Troche juz siedze w perfumach, troche testowalam. I to co moge powiedziec to to, ze praktycznie wszystkie moje probki, etc. byly dobre, dopoki byly czyste. Nie zwietrzaly od otwierania(oczywiscie raz na jakis czas, z umiarem), natomiast jak dostal sie jakis paproch(jak kilka to juz w ogole…) to oznaczalo to niestety popsuta kompozycje. Moze nie od razu, ale po jakichs 2 tygodniach zmiany byly wyczuwalne… dlatego ten patyczek to dobry pomysl.

Anne Mari
6 lat temu

Bardzo przydatny tekst, bo uwielbiam miniaturki! nie wiedziałam, że taki patyczek do uszu można tak sprytnie wykorzystać, dzięki!