8 sierpnia 2015

Valentino Valentina Pink

Valentino Valentina Pink znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Valentino Valentina Pink

Valentina Pink to najnowsze (i limitowane) dziecko wielkiej rodziny bestsellerowych perfum Valentino. Niebawem powinna (ale pewności nie mam) trafić do polskich perfumerii.

Od razu zaznaczam, że nie jestem specjalistą w dziedzinie tych perfum. Rodzina Valentina liczy już sześć pozycji, z których ja znam tylko dwie. Niestety, te dwie były na tyle słabe (według mnie), że resztę odpuściłem. Do czasu tegorocznej premiery. Fuksja wyróżniająca się na półkach perfumerii zachęciła mnie do testów i okazało się, że nie ma tragedii.

Valentina Pink pachnie nie tyle różowo, co słodko i owocowo. Jest to bez dwóch zdań zapach komercyjny i masowy, ale przy tym realizuje ten temat w dość interesujący sposób. Przecież nie jest powiedziane, że perfumy oparte na nutach czerwonych owoców od razu muszą być beznadziejne. Przykładem tego niech będzie choćby La Perla Divina, gdzie truskawka musowała w rytm bąbelków szampana. Valentina Pink aż tak dobra i interesująca nie jest, ale nie odmówię jej kunsztu i rzetelnego zrealizowania tematu.

Początek zaciekawia kwaskowym, nieco świeżym otwarciem. Trzeba jednak przyznać, że od pierwszego psiknięcia Valentino daje nam perfumy o mocy naprawdę dużej. W upały polecam ostrożność.

Grafika promująca perfumy Valentina Pink

Truskawka jest naturalna, choć nieco zbyt ulepna. Wtórują jej inne owocowe niuanse, które wnoszą do kompozycji nieco urozmaicenia w postacie kwaśnych iskierek. Później tej czerwone akordy przechodzą płynnie w kwiatowe serce z dominantą słodkiej, komercyjnej róży. To akurat nie jest zaskoczenie, bo jeśli w kompozycji zapachowej występują czerwone owoce, to bardzo często lub prawie zawsze towarzyszy im róża. W Valentina Pink nie jest to róża konfiturowa, ani zielona, ani taka z grządki. To woń bez dwóch zdań syntetyczna, ale mogąca się podobać i pasująca do owocowego charakteru całości.

Zwieńczeniem jest znana większości nuta pralinowa kołacząca gdzieś o klimaty Jimmy Choo. Niewątpliwą zaletą jest to, że Valentino przeciąga do bazy iskrzące owoce i sprawia, że baza nie nudzi i nie jest kolejną, nudną kopią.

Opinia końcowa o Valentina Pink

Valentina Pink to na pewno wyróżniające się perfumy w kategorii czerwonych owoców. Trzeba jednak pamiętać, że sam klimat kompozycji jest komercyjny i śmiało może być zaliczony do trendu ostatnich lat – ultrasłodkich zapachów typu Armani Si, LVEB, Bonbon…

Nuty: truskawka, jeżyna, róża, praliny, drewno kaszmirowe, piwonia, akord ambrowy
Rok premiery: 2015
Twórca: Daphne Bugey, Fabrice Pellegrin
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 mL
Trwałość: dobra, około 7-8 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Tokic Man
8 lat temu

Marcinie. Zapewne odwiedzałeś salon Hollistera . A jeśli nie to wiesz może czym tak pięknie tam pachnie? Dużo opinii jest takich,że jest to stary dobry Fierce, lecz mam ten zapach i nijak mi się nie kojarzy z tym co tam czułem.

Marcin Budzyk
8 lat temu

Zawsze zwracam uwagę na ten aromat, ale niestety, nigdy nie miałem okazji spytać, co to jest.

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Bożżżż Valentina Pink na mojej skórze zmienia się w sam cukier z polewą truskawkową

Anonimowy
Anonimowy
8 lat temu

Polecam zapoznanie się z czarnym charakterem tej rodziny – Valentina Oud Assoluto. Piękny unisex zamknięty w pięknej skrajnie kobiecej butelce. 🙂
A.