13 sierpnia 2017

Calvin Klein Obsessed for Women

Perfumy marki Calvin Klein znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Calvin Klein Obsessed for Women
Calvin Klein Obsessed for Women

Moi Drodzy, Calvin Klein naprawdę się zmienił: lansuje perfumy z charakterem i ikrą, i Obsessed for Women jest tego kolejnym dowodem

Problem

Kwestią zasadniczą jest nazwa i sam fakt, że producent nazywa nowy zapach interpretacją legendarnych Obsession. Biorąc się za porównanie można jednak bez cienia wątpliwości powiedzieć, że obie kompozycji różni WSZYSTKO, a nie łączy NIC. To dwa bieguny perfumeryjnego uniwersum.

Mimo wszystko można znaleźć nić łączącą Obsessed z Obsession.

Kate Moss dla Calvin Klein Obsessed for Women
Kate Moss w kampanii Calvin Klein Obsessed

Jak pachną perfumy Calvin Klein Obsessed for Women?

To kompozycja zimna, czysta, świdrująca. Skojarzenia z Noa lub Oxygene są słuszne, choć nie oddają lekkości i wytrawności tej kompozycji. Pod tym względem wielu osobom przyjdzie na myśl klasyczne Narciso, w którym zimne, wełniane nuty są aż nazbyt wyczuwalne.

Obsessed for Woman to również pachnidło wyjątkowe i oryginalne, któremu trudno byłoby przypisać klona z dostępnych obecnie na rynku perfum. W przeciwieństwie do wyżej wspomnianych zapachów znajdziemy tu bowiem mnóstwo lawendy o bardzo naturalnych wydźwięku. Kwiat ten został przedstawiony w sposób czysty, nieco surowy (a więc totalnie inaczej niż w Mon Guerlain), z charakterystycznym ziołowym niuansem, ale i duża dozą świdrujących w nosie tonów. Ten ostatni element podkręcono iskrami neroli i czymś na kształt pieprzu, choć tej rośliny akurat w oficjalnym spisie nut nie zobaczymy.

Kate Moss w kampanii zrealizowanej na potrzeby perfum Calvin Klein Obsessed
Kate Moss i Obsessed

Już od pierwszej aplikacji wtóruje lawendzie koktajl białych piżm. I o ile zazwyczaj białe piżma wnoszą do kompozycji kurz, taniość i sztuczność, to Calvin Klein wykorzystał je w sposób widowiskowy do kreacji wrażenia lnianej koszuli lub chłodnej wełny. Lekki, biały materiał, który nie jest dopasowany do ciała, a tylko subtelnie je muska – i jest naturalny (bez domieszek poliestrów czy innych elastanów).

I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie pewien niuans, który sporo zabiera z końcowej oceny Obsessed for Women. Mowa tutaj o przemianie tego koktajlu piżmowego w coś masowego i martwego w bazie perfum. Piżma tracą z czasem swój chłodny i przyjemny charakter, a nabierają drzewno-zakurzonej maniery, która wyraźnie psuje odbiór całości. Mimo tego polecam dokładne testy, ponieważ nie na każdej osobie rozwój kompozycji musi pójść w tym kierunku, a na papierze ten etap jest bardzo trudno wyczuwalny i niemal niezauważalny…

Calvin Klein Obsessed x Kate Moss
Calvin Klein Obsessed for Women i Kate Moss

Opinia końcowa o Calvin Klein Obsessed for Women

Oryginalne, odważne, dobrze wykonane… Czego trzeba chcieć więcej? Po świetnych perfumach Eternity Intense, Calvin Klein po raz kolejny zaskakuje perfumami wyłamującymi się z trendu.

I właśnie fakt, że Obsessed for Women jest inny od obecnych premier łączy go z klasycznymi Obsession – obie kompozycje złamały schematy…

Ocena końcowa perfum Calvin Klein Obsessed for Women

Najważniejsze cechy:

  • + chłodna, świdrująca, ziołowa lawenda
  • + wełniany, lekki koktajl chłodzących piżm
  • – nieco zbyt zakurzona baza

Nuty: lawenda, szałwia, neroli, piżmo (muscenon, helwetolid i in.), cytrusy, elemi, fiołek, ambra
Rok premiery: 2017
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Twórca: Annick Menardo, Honorine Blanc
Trwałość: niska, około 3-4 godzin

Reklama perfum Calvin Klein Obsessed for Women

Na uwagę zasługuje również niestandardowa kampania nowych perfum, w której wykorzystano zdjęcia i filmy z kampanii Obsession sprzed ponad 20 lat.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
34 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

no i te właśnie zdjęcia i film sprzed 20 lat jest dla mnie niesmaczny :-/
to tak jakby wyciągnął ktoś trupa z szafy
w reklamie wykorzystano wizerunek bardzo młodej Kate Moss, która w rzeczywistości ma już ponad 40 lat, dziwne to…

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Dla mnie Obsessed jest niewyczuwalny jak woda

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

No faktycznie: zdjęcia z okresu młodości Kate Moss – kobiety, która obecnie w zasadzie "stoi już jedną nogą w grobie" – mogą budzić słuszny niesmak 😛
A tak bardziej merytorycznie: zapach dostępny jest nie tylko w pojemności 50 i 100 ml – w sprzedaży są również flakoniki trzydziestomililitrowe.
W moim odbiorze Obsessed jest niesamowicie podobny do Chloe Eau de Fleurs Lavande.
Zresztą obydwie kompozycje łączy dużo wspólnych nut zapachowych.

Magi
Magi
3 lat temu
Reply to  Anonimowy

Człowiek po 40-tce jest jedną nogą w grobie? Ile Ty masz lat? 6? Reklama jest interesująca, tajemnicza, przenosi w czasie. Obsessed jest chłodne, ziołowe i niesamowicie ciekawe. Letni wieczór pośród dzikich traw…

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Czekam na Obsessed dla mężczyzn, po teście w douglasie stwoerdzilem że to jedne z gorszych perfum na półkach ever.

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

…niesamowite!!! Taka dobra ocena??? Hmmm.. przecież zapachu tych perfum nie czuć ..nie ma… Ciekawe 7.5/10 ?!

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Dokładnie, początek nawet ciekawy trwa z 2 minuty,a potem "puch"" i znika.. woda.. ale 7.5/10 naprawdę???
Achna

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Zapach jest przyskórny, ale to najlepsze nie-niszowe perfumy lawendowe jakie znam

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Na mnie zrobił fatalne wrażenie,nie mogłem uwierzyć,że CK wypuścił tak słaby zapach,nie było w nim nic ciekawego.7,5/10???

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Przeczytałam recenzję, przeczytałam komentarze, dawno nie było tu takiego dysonansu… Musiałam spróbować! I pierwsze wrazenie: osoby piszącego że to zapach bez zapachu, jak woda, musiały próbować go tylko na bloterze, rzeczywiście na papierze nie istnieje, ale koniecznie trzeba spróbować na nadgarstku!

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Ha ha he ! Sądząc po komentarzach to prawdziwe obsessed: czy jest zapach czy go nie ma?…

Marcin Budzyk-Wermiński

Podobieństwo do Chloe Lavande po względem samej lawendy jest słuszne. I to niejako potwierdzenie wartości Obsessed, bo tamten zapach jak na warunki mainstreamu był bardzo ciekawy

Marcin Budzyk-Wermiński

Szanowny Panie, prosiłbym o to, żeby Pan nie umieszczał masowo na moim blogu komentarzy o beznadziejności nowych perfum Calvin Klein. Zarówno pod tym postem, jak i pod innymi cały czas Pan pisze o tym, że to najgorsze perfumy. Ma Pan do tego prawo, ale proszę to zrobić raz, a nie spamować całego bloga negatywnymi opiniami o duecie Obsessed

Marcin Budzyk-Wermiński

I już mogę powiedzieć, że ocena Obsessed męskich również będzie dla Pana niespodzianką 🙂

Marcin Budzyk-Wermiński

A Pana komentarz oczerniający mnie ukryłem, a jeśli będę miał czas się tym zająć, to być może podziałam coś więcej

Łukasz
Łukasz
6 lat temu

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Marcin Budzyk-Wermiński

Oczywiście, masz do tego prawo, ale i ja mam prawo do tego, żeby nie być wyluzowanym.

Obecnie na rynku pojawia się tyle masowych, wtórnych pachnidełek, że tak niesprawiedliwa ocena obiektywnie ciekawie skonstruowanych perfum doprowadza mnie do podwyższonego ciśnienia. Owszem, na blotterze Obsessed nie wygląda może najkorzystniej, ale to jest wrażenie złudne i fałszywe.

I jednak dobrze, że Ty podkreśliłeś fakt testowania zapachu tylko na blotterze, lecz inni tego nie robią – a ich opinie będą tutaj czytane przez co najmniej kilka tysięcy osób.

A powtórzę jeszcze raz, że Obsessed for Women to kompozycja naprawdę warta uwagi, bo takich perfum lawendowych obecne na półkach perfumerii sieciowych po prostu się nie znajdzie

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Mam prośbę do Pana Marcina lub do kogoś z czytających bloga o wyjaśnienie pewnej kwestii .Czy ktoś wie, kiedy została zaprzestana produkcja perfum YVES SAINT LAURENT ELLE ? Perfumy, które zamierzałam kupić, mają kod, z którego wynika, że zostały wyprodukowane w lipcu 2016 , jednak gdzieś przeczytałam, że zostały wycofane z produkcji dużo wcześniej. Anna

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

To prawda: każdy ma prawo do swojej własnej opinii.
I jeśli komuś odpowiada wyrabianie sobie opinii po pobieżnym zapoznaniu się z przedmiotem tejże opinii (czy to będzie niuchnięcie blottera, czy też pięciominutowa rozmowa z dopiero co poznaną osobą), to też jest jego sprawa.
Problem pojawia się w momencie, kiedy ów ktoś zaczyna wierzyć, że jego opinia jest "jedyną słuszną prawdą" i w agresywny sposób stara się narzucić tę prawdę otoczeniu.
Atakując tych, którzy opinii tej nie podzielają.
Niestety takie zachowanie to ostatnio "znak czasu" i można je zaobserwować na każdym kroku i w każdej dziedzinie życia.
Mnie osobiście to zdumiewa.
Gdybym do powiedzenia na temat recenzowanego zapachu miała jedynie to, że jest mało trwały i dlatego "powinno być 2/10", to wstydziłabym się taką "opinię" opublikować.
No i cóż z tego, że zapach jest mało trwały?!
Jean Claude Ellena od pewnego czasu podkreśla, że przy kreowaniu kompozycji zapachowych – nawet tych "użytkowych" – aspekt "zapewnienia trwałości" nie jest dla niego kluczowy.
Wstydziłabym się również wypowiadać na temat jakiegoś zapachu po przeprowadzeniu testu na blotterze.
Można "szanować siebie i swoje pieniądze", ja jednak wolę szanować siebie i innych ludzi, w tym perfumiarzy, którzy stworzyli dany zapach.
Zakładam (może to i naiwność), że powierzoną im pracę starali się wykonać dobrze.
Dokonywanie oceny efektów tej pracy (= zapachu stworzonego z myślą do aplikowania go na skórę) w oparciu o wrażenia płynące z wąchania papierowego paska może być bardzo krzywdzące.
Jedyne, co można ocenić w oparciu o taki test, to kompatybilność nut głowy z gustem zapachowym osoby testującej.
O samym zapachu taki test nie mówi tyle co nic.
"Opinii" opierającej się tylko i wyłącznie na twierdzeniu, że autor bloga odniósł korzyść materialną z opublikowania pochlebnej recenzji zapachu, już nawet nie skomentuję.
Jest to hejt w jego najczystszej postaci. Podły, złośliwy i odrażający.
No chyba, że autor owej "opinii" dysponuje dowodami na poparcie swojego twierdzenia.
Ale w takiej sytuacji – zamiast ograniczać się do insynuacji – należałoby te dowody po prostu opublikować.
Anna

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

ponoć kody co ileś tam lat powtarzają się

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Dodam kilka słów od siebie, może ktoś je przeczyta i się ze mną zgodzi (a może nie ?), ale nie wierzcie w to, że zagraniczne marki, nawet przez oddziały w Polsce, chcą szukać sobie "ambasadorów" marki w osobach: blogerów, vlogerów… itd, bo one tego zwyczajnie nie potrzebują. To jest mit, że ktoś dostaje propozycje wpisu płatnego czy "darmoszki" od firm bardzo znanych takich jak Chanel czy CK, bo one same przez się są znane i nie potrzebują reklamy. Nie jedna już blogerka boleśnie się o tym przekonała myśląc chociażby, że jak kupuje produkty danej firmy i ją rozsławia to się jej coś należy – NIE! nie należy się, bo jest tylko klientem, nic poza tym.

Zbyszek
6 lat temu

Napisałem kiedyś komentarz ale nie doczekałem odpowiedzi. Nieważne, napiszę w nowszym poście.
Mam problem z perfumami. Bardzo słabo czuję jakiekolwiek zapachy. Miałem operację endoskopową przez dziurki od nosa. Wyraźnie rozpoznaję kilka, kawa, olej przekładniowy, oud (o tym wcześniej nie wspomniałem) i coś co od jakiegoś czasu dodaje się chyba do wszystkich perfum a pachnie jak spocony facet. Wizyta w perfumerii to dla mnie tragedia i prawie zawsze kończy się bólem głowy.
Od lat ponad 20 lat używam XS a chciałbym go zmienić. Poczyniłem ku temu pewne kroki i wymyśliłem Vetiver extreme, Habit rouge, Bentley edt. Z opisu wydaje się że tego tam nie będzie . A pytanie co jeszcze testować. I co to za składnik jeżeli wiesz o co mi chodzi.
Jeszcze o oudzie. Jest u mnie w robocie taki chłopak którego perfumy czuję wyraźnie i w dodatku fajnie pachną. Zapytałem się co to za zapach a w odpowiedzi na drugi dzień dostałem w prezencie Mancera Roses Vanille EdP 120ml. Z opisu wynika że to damskie a pachniał nimi facet. Wypada otworzyć i zacząć używać ale trochę strach że żona będzie się śmiać. Pewnie ciężko ci będzie podpowiedzieć ale czy w ogóle róża + wanilia może pasować do mechanika lat 44? A może znasz ten zapach i coś o nim napiszesz.

kawalcholery
6 lat temu

Byłam dzisiaj w drogerii przetestować Obsessed … psiknęłam na nadgarstek, jednak moja uwagę na półce w tym samym czasie przykuł uwagę, kremowo porcelanowy flakonik Gucci Bloom. Popryskałam więc drugi nadgarstek Bloom … Echh….i w tym momencie otoczyła mnie aura Guci tak silnie, że w ogóle nie wyczuwałam już nic innego. Od razu przypomniały mi się dawne Summer By Kenzo. Jak dla mnie łudząco podobne, a ponieważ bardzo je lubiłam, i mam jeszcze połowę flakonu, bez wahania wyszłam z drogerii z Gucci Bloom. Z całą pewnością wrócę, przetestować ponownie Obsessed… Bo dzisiaj w ogóle ich nie czułam… Marcinie czy można liczyć na recenzję Gucci Bloom?
Pozdrawiam… 🙂

Marcin Budzyk-Wermiński

Niestety, nie mam wiedzy w tym temacie, więc nie pomogę. Przykro mi

Marcin Budzyk-Wermiński

Prawda wygląda tak, że polscy przedstawiciele firm perfumeryjnych blogerom tematycznym nie płacą. To znaczy, że marka X produkująca perfumy Y może zapłacić za reklamę blogerce modowej, ale nigdy kosmetycznej. Takie są zasady i wynikają one z wielu kwestii. To jednak temat rzeka. W ogóle kwestia polityki marek premium to temat na oddzielną książkę

Marcin Budzyk-Wermiński

Zbyszku, jeśli dany zapach Ci się podoba, to używaj śmiało. Jeśli jednak mogę coś doradzić, to jednak wybrałbym bardziej coś z pierwszych 3 kompozycji, o których wspomniałeś niż Roses Vanille.

Jeśli faktycznie wyczuwasz jakieś dziwne nuty w większości perfum, to być może wynika to z jakichś uszkodzeń nosa i złudnego odbioru perfum. Nie znam bowiem żadnego składnika, który generowałby wrażenie potu w perfumach aż na tak szeroką skalę.

Polecam zatem testy starszych kompozycji, tzw. klasyków – Guerlain Vetiver i Habit Rouge powinny zadziałać, choć ten ostatni ma w sobie tony skórzane, które mogą bardzo różnie zagrać na skórze i różnie być odbierane.

Jedyna rada – testuj

Marcin Budzyk-Wermiński

Można liczyć na wszelkie recenzje nowości 🙂 🙂 Tylko nie wszystkie od razu 🙂

kawalcholery
6 lat temu

Dzisiaj przetestowałam już spokojnie , i globalnie Obsessed… Zgodzę się z Marcinem, to dobre perfumy. Jestem chyba szczęściarą, bo czuje je na sobie już szóstą godzinę… ich świeżość przypomina mi trochę Narciso Rodrigueza Essence…ale tam nie ma lawendy. W Obsessed , w moim przypadku wysuwa się ona na pierwszy plan, świeża, ostra, ziołowa… Zapach czystości, zwiewny, lekki, bezpieczny … Myślę za za jakiś czas dołączy do mojej kolekcji… 🙂

Moona
6 lat temu

Piekny Zapach! Szalwia i lawenda !cudooo …

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Dzisiaj testuję. Wprawiają mnie w dobry nastrój….czy tak działa lawenda? Koi nerwy podobno… Optymistycznie się zapowiada:)
Panna

Anonimowy
Anonimowy
5 lat temu

Witam! Świetna realizacja jak z resztą większość pisanych przez Ciebie. Ze zniecierpliwieniem czekam na recenzję CK eternity moment 🙂

Anka
Anka
4 lat temu

Dzisiaj powachalam pierwszy raz. Wyszlam ze sklepu. Po 30 minutach wrocilam. Teraz sa moje. Faktycznie obsesyjnie chce sie je wachac 🙂

Ania
Ania
4 lat temu

Długo nosiłam się z zamiarem nabycia tych perfum. Nie mogłam na nie nigdzie trafić, żeby przeniuchać, aż w końcu udało się i… nie minęły dwa dni, a zostałam ich szczęśliwą posiadaczką. Szczęśliwą bo zapach jest bardzo przyjemny, bardzo odpowiada mi jego sterylność, to, że jest taki właśnie jak biała koszula, która jest moim znakiem rozpoznawczym :).
Nie wyczuwam zakurzonej bazy. Może to dlatego, że końcówka wcale się na mnie nie trzyma, ale dla mnie to plus. Uwielbiam je sobie dozować co 2-3 godziny.

Iwona
Iwona
4 lat temu

Według mnie kompozycja ciepła i miękka, wcale nie kojarzy mi się z lnianą koszulą i chłodem. Zapach tworzy lekką falę i jest czymś miękkim. Na mojej skórze utrzymuje się długo. Faktycznie baza z czasem przechodzi kurzem, ale zawsze można wspomóc się kolejnym psiknięciem i znowu doznania olfaktoryczne przenoszą mnie w przyjemne fale odczuwane podczas medytacji.
Perfumy zakupiłam w ciemno (po raz kolejny z resztą, po „diagnozie” Marcina) i nie żałuję.